piątek, 30 listopada 2012

Mus do ciała o zapachu brzoskwini i mango firmy Farmona


     Od jakiegoś czasu jestem uzależniona od różnego rodzaju kosmetyków o egzotycznych zapachach - kokos, kiwi, karambola, arbuz, melon. Teraz przyszła kolej na brzoskwinię i mango :) Skuszona ładnie wyglądającym opakowaniem zakupiłam mus do ciała z serii Tutti Frutti firmy Farmona.
       Kosmetyk znajduje się w kolorowym opakowaniu o pojemności 250 ml. Na całym opakowaniu namalowane owoce, które wchodzą w skład owego kosmetyku, co jeszcze bardziej kusi do ciągłego jego stosowania. W jego tylnej części znajduje się krótka notka od producenta na temat działania jak i składu kosmetyku. Dzięki niej możemy m. in. dowiedzieć się, że mus zawiera w sobie fitoendorfiny - czyli cząsteczki szczęścia, które wprowadzają nas w doskonały nastrój, stymulując pozytywną energię, radość i chęć do działania :)


     Mus do ciała otwiera się za pomocą dużej, intensywnie czerwonej nakrętki, co jest troszkę nieporęczne - tym bardziej, gdy chcemy zamknąć opakowanie a mamy całe ręce wysmarowane musem ;) W środku pojemniczka znajduje się mus o pomarańczowej, delikatnej konsystencji oraz o słodkim i upajającym zapachu. Dawno nie miałam kosmetyku, którego zapach byłby tak intensywny i rzeczywisty zarazem. Jestem w nim po prostu zakochana! :)


     Wystarczy niewielka ilość musu, aby ładnie rozprowadzić go po całej skórze. Kosmetyk bardzo szybko wchłania się, pozostawiając skórę gładką i bardzo dobrze nawilżoną. Oprócz tego jego zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze. Nawet następnego dnia, o poranku, jestem w stanie wyczuć delikatną woń brzoskwini i mango. Idealny i zapachowy poranek :)


     Mus do ciała pozytywnie mnie zaskoczył. Idealnie nawilża skórę, szybko się wchłania, a do tego przepięknie pachnie! Kosmetyk ideał :) Jego cena również nie jest zbyt wygórowana. Za opakowanie 250 ml zapłaciłam ok. 13 zł. 
        A Wy stosowałyście kiedykolwiek kosmetyki z serii Tutti Frutti firmy Farmona? Jakie macie o nich zdanie? ;)
         Pozdrawiam!

środa, 28 listopada 2012

Przetestuj żele peelingujące Naturia firmy Joanna z serwisem Bangla.pl



     Czas na kolejne wielkie testowanie z serwisem Bangla.pl ! Tym razem w ramach testów można otrzymać 1 z 10 żeli peelingujących Naturia firmy Joanna. O tych kosmetykach już raz pisałam w tej notce :) Dla przypomnienia żele są dostępne w 5 wariantach zapachowych:
* o zapachu arbuza,
* o zapachu imbiru,
* o zapachu limonki,
* o zapachu zielonej herbaty,
* o zapachu alg morskich.

     Dodatkowym plusem tego testowania jest fakt, iż same wybieracie sobie zapach, który chcecie przetestować. Jedyne co musicie zrobić to być aktywnymi użytkowniczkami serwisu Bangla.pl . Co to oznacza? Aktywna użytkowniczka dodaje wyczerpujące recenzje stosowanych przez nią kosmetyków oraz dodaje ich zdjęcia. Dość proste, prawda? :)

      Oczywiście, zgłosiłam się do testów :) Już od dwóch miesięcy poszukuję żelu peelingującego o zapachu arbuza i... nie mogę nigdzie go znaleźć! Przeszukałam różnego rodzaju hipermarkety, drogerie, małe i nieznane drogeryjki w 3 różnych miastach. I nic. Może los się do mnie uśmiechnie i będę miała możliwość dostania go do testów? :)

      Powodzenia! :)

wtorek, 27 listopada 2012

Szampon Head & Shoulders Sports Fresh - opinia


     Za czasów liceum borykałam się z przetłuszczającymi włosami jak i powstającym łupieżem. Wtedy też bardzo często stosowałam szampon Head & Shoulders, który skutecznie radził sobie z moimi problemami. Ostatnio stwierdziłam, że z chęcią do niego powrócę. Lubiłam jego miętowy zapach, działanie miał zadowalające. Jednakże po jego kilkukrotnych użyciu - zmieniłam o nim zdanie.
     Kosmetyk można spotkać w trzech wariantach objętościowych - w butelkach o pojemności 200 ml, 400 ml i 750 ml. Ja wybrałam tą najmniejszą, ponieważ moje włosy niezbyt dobrze reagują na zbyt długie stosowanie tego samego szamponu. Opakowanie jest poręczne i ma zamknięcie typu "klik".


     Szampon ma miętowy i bardzo orzeźwiający zapach. Uwielbiałam stosować go w porach rannych, ponieważ budził mnie do życia :) Jego konsystencja jest delikatna i bardzo dobrze rozprowadza się go po mokrych włosach. Przy myciu włosów zawsze miałam wrażenie, że kosmetyk delikatnie chłodził mi skórę przy włosach. Miłe uczucie - tym bardziej w okresie letnim. Oprócz tego kosmetyk bardzo łatwo zmywa się z włosów. Jedyne na co trzeba uważać to fakt, by nie dostał się on do oczu, bo może wywołać pieczenie. 


     Według producenta szampon powinien idealnie oczyszczać i odświeżać nasze włosy. "Do 100% bez łupieżu. 100% świeżości i pewności siebie". Zgodzę się jedynie z tym, iż kosmetyk zapewnia nam maksymalne odświeżenie włosów. Z tym pierwszym w ogóle się nie zgadzam. Od kiedy jestem na studiach nie mam już dużych problemów z łupieżem. Jeżeli już mi się pojawił to zwalczałam go dobrym szamponem przeciwłupieżowym. W przypadku produktu Head & Shoulders efekt był odwrotny - to właśnie po jego zastosowaniu na moich włosach pojawił się łupież. Skończyłam prawie całą jego buteleczkę, kondycja włosów nieco się poprawiła, ale na pewno już do niego nigdy nie wrócę.


     Szampon kosztował mnie ok. 8 - 9 zł w Drogerii Natura. Nie jest to dość duży wydatek, jednakże myślałam, że jego jakość będzie o wiele lepsza. Jestem nieco zdziwiona jego działaniem, bo jeszcze parę lat temu spisywał się znakomicie. Czyżby zmienili coś w jego recepturze?

Moja ocena: 2,5 

A jakie są Wasze doświadczenia z szamponami Head & Shoulders? Może znacie jakieś inne lepsze szampony przeciwłupieżowe? :)

niedziela, 25 listopada 2012

Dezodorant Pure & Natural Action o zapachu lotosu firmy Nivea


     Nie jestem jedną z tych osób co używają na okrągło tych samych kosmetyków. Nawet jeśli polubię dany produkt to minie jakiś czas, kiedy znów do niego powrócę. Dezodoranty firmy Nivea kupuję bardzo rzadko, od kiedy zawiodłam się na jednych z ich antyperspirantów w kulce. Jednak postanowiłam "zaryzykować" i kupić kolejny z ich szerokiej gamy produktowej :)
     Wybrałam dezodorant Pure & Natural Action z wersji zapachowej - kwiat lotosu. Opakowanie produktu jest standardowe, takie jak reszta kosmetyków tego typu, czyli ciekawie wyprofilowane, o pojemności 150 ml. Jak dla mnie taka pojemność okazała się mało wystarczająca. Dezodorant skończył mi się po 2 tygodniach jego codziennego stosowania. Moim zdaniem jest to zbyt krótki czas użytkowania produktu tego typu.
     Na tylnej części opakowania dezodorantu znajduje się bardzo krótki, lecz treściwa notka od producenta. Dotyczy ona działania jak i składu kosmetyku.


        Przy stosowaniu kosmetyku nie musimy martwić się, że powstanie tzw. dusząca "mgiełka" aerozoli, która utrudni nam oddychanie. W przypadku Nivei na szczęście tak się nie dzieje.
     Zapach dezodorantu jest bardzo ładny. Cechuje go delikatność, świeżość, która idealnie pasuje na spędzanie czasu w pracy bądź na uczelni. Zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze - niekiedy nawet do końca dnia. Oprócz tego chroni przed potem, więc nie musimy martwić się, że po jakimś czasie ( ze stresu, zmęczenia itp. ) zaczniemy brzydko pachnieć :)


     Jego cena również była przystępna. Udało mi się go kupić za cenę 8 zł. 
     Gdyby nie wydajność dezodorantu Nivea Pure & Natural Action, byłby dla mnie kosmetykiem prawie idealnym :)

Moja ocena: 4,5 

     A Wy stosujecie kosmetyki firmy Nivea? Jakie macie o nich zdanie? :)
     Pozdrawiam!

piątek, 23 listopada 2012

Lakier do paznokci Beauty Nail Polish firmy Lemax

 
     Na lakiery firmy Lemax trafiłam przypadkowo. Moja koleżanka ze studiów od jakiegoś czasu kupuje mnóstwo tanich lakierów na tzw. targach czy budkach wolno stojących. Pewnego razu wybrałam się z nią na zakupy i trafiłyśmy na małe stoisko na Dworcu PKS, w którym sprzedawano sztuczną biżuterię oraz różnego rodzaju kosmetyki. Jako, że nie potrafię przejść obojętnie obok tego typu produktów, postanowiłam kupić jeden lakier na spróbowanie. Od razu wybrałam ten firmy Lemax - głównie ze względu na jego bajeczny kolor.
     Kosmetyk znajduje się w szklanym, kwadratowym opakowaniu o pojemności 10 - 12 ml. Tego ostatniego nie jestem taka pewna, ponieważ dość duża część przednich napisów po prostu się zmazała :) Wybrałam sobie lakier w kolorze metalicznego niebieskiego, który w świetle ma zieloną, połyskującą poświatę. Piękny kolor!


     Kosmetyk ma dość cienki pędzelek i trzeba nieco się nim "namachać", aby ładnie pokryć paznokcie lakierem. Trzeba to również robić w miarę szybko, bo lakier wysycha w ekspresowym tempie. A chyba żadna z nas nie chce mieć na paznokciach różnego rodzaju smug :)


     Jak już wspomniałam, lakier wysycha bardzo szybko, dzięki czemu wystarczy pomalować paznokcie 20 - 30 minut przed wyjściem i nie musimy martwić się, że pobrudzimy sobie nim ubrania czy po prostu, że zepsujemy nasze malunkowe dzieło na paznokciach :) W przypadku tego produktu wystarczy nałożyć na paznokcie tylko jedną warstwę, by były one całkowicie pokryte. Jest to dla mnie duży plus, ponieważ nie lubię marnować czasu na kilkukrotne malowanie. 
     Jednakże kosmetyk ma również parę wad. Jego główna to fakt, iż bardzo szybko gęstnieje w pojemniczku. Lakier już po upływie 2 - 3 miesięcy zaczyna mieć ciągnącą się konsystencję, która uniemożliwia sprawne i ładnie malowanie paznokci. Druga jego wada to trwałość. Jeżeli jesteśmy osobami, które głównie sprzątają w domu, to ten lakier nie sprawdzi się. Po 3, czasami nawet 2 dniach zaczyna on po prostu odpryskiwać. Jednakże czego można oczekiwać od lakieru, który kosztował tylko 3 złote? ;)
     A jak lakier prezentuje się na paznokciach?


     A czy Wy miałyście kiedykolwiek do czynienia z lakierami firmy Lemax? Jak u Was się sprawdziły? 
     Pozdrawiam! :)

środa, 21 listopada 2012

Testowanie kremu Sudomax dzięki serwisowi Bangla.pl


     Jakiś czas temu udało mi się zdobyć do testowania zestaw kremów Sudomax ( 1 produkt pełnowymiarowy oraz 3 próbki ). Mam tą możliwość dzięki serwisowi Bangla.pl :) Byłam z tego powodu bardzo zadowolona, ponieważ od jakiegoś czasu borykam się z nagle wyskakującymi krostkami na mej twarzy. Żadne standardowe kremy, peelingi czy toniki nie pomagały, byłam nawet skłonna iść do kosmetyczki aby jakoś zapobiec tej "inwazji krostek". I wtedy pojawił się Sudomax :)


     Krem znajduje się w zgrabnym pojemniczku o wadze 55 g. Z tego co wiem ( i co czytałam ;) ) można go spotkać również w innych wielkościach, więc każda z nas może wybrać sobie takie opakowanie, na jakie ma ochotę. Ja cieszę się, że dostałam takie opakowanie a nie inne, bo produkt jest bardzo wydajny i starcza na długo. Może o tym świadczyć fakt, iż stosuję go codziennie przez bodajże ponad 2 tygodnie, a nie skończyłam nawet jednej, małej próbki :)
     Opakowanie kremu ma szary kolor, zaś nalepka znajdująca się na nim jest różowa. Moje pierwsze spostrzeżenie ( które nie było mylne :) ) - produkt jest przeznaczony głównie dla dzieci. Jednak to mnie nie zniechęciło i dalej chciałam je przetestować.
     Z tyłu opakowania znajduje się dość długa, wyczerpująca notka od producenta na temat działania jak i składu produktu. Co między innymi jest w niej napisane?
" Wyjątkowo łagodny i skuteczny krem z tlenkiem cynku stworzony dla ochrony szczególnie delikatnej skóry dziecka, narażonej na otarcia i zaczerwienienia spowodowane używaniem pieluszek. ( ... ) Krem może być stosowany do łagodzenia skutków odparzeń i odmrożeń, pielęgnacji skóry skłonnej do podrażnień i zaczerwienień oraz skóry trądzikowej w celu zachowania jej dobrej kondycji i ochrony. ( ... ) "


     Gdy otwarłam krem, miałam wrażenie, że ma on dość zwartą konsystencję. Jednakże po jego zetknięciu z ciepłą skórą - zaczyna powoli mięknąć. Od razu uprzedzam, że kosmetyk ma dość specyficzny zapach i nie każdemu może się spodobać. Jednakże myślę, że to nie jego zapach jest ważny, a jego działanie :)


     Krem nakładałam w dwóch szczególnych miejscach - punktowo, gdzie zaczęły "wyskakiwać" mi różnego rodzaju krostki, oraz na uszach, gdzie mam wkładane kolczyki. W pierwszym przypadku chciałam "usunąć" z twarzy moje niedoskonałości skórne. W drugim przypadku chciałam, aby moje uszy nie ropiały ( co było wynikiem noszenia sztucznej biżuterii ) i by zagoiły się na nich rany. W miejsca te nakładałam dość dużą warstwę kremu i zazwyczaj starałam się robić to na noc. 
     

     I jak sprawdził się krem? Jestem nim pozytywnie zaskoczona! Już po pierwszym jego zastosowaniu zauważyłam dość duże zmiany w mojej skórze twarzy jak i uszu. Krostki zrobiły się mniejsze, mniej czerwone, a ranki na uszach zaczęły powoli się goić. Stosuję go codziennie od ponad 2 tygodni i nie mam już problemu z ropiejącymi dziurkami na kolczyki ani z wyskakującymi krostkami. Jednakże teraz zrobię sobie kilkudniową przerwę od jego stosowania, bo zauważyłam, że jeden fragment mojej skóry zaczął nadmiernie przesuszać się od jego używania.
    Krem Sudomax można znaleźć w aptece za ok. 4 - 6 złoty. Cena zależna jest od pojemności opakowania, co jest chyba zrozumiałe :)

         A czy Wy miałyście kiedykolwiek do czynienia z kremem tego typu?

niedziela, 18 listopada 2012

Krem do rąk Delicacy firmy Oriflame

     Zima zbliża się do nas wielkimi krokami, a wraz z nią zimno, chłodny wiatr, śnieg. W zimowym okresie nie tylko należy ciepło się ubierać, aby nie załapać jakiegoś choróbska, ale wypadałoby bardziej zadbać o naszą skórę. Najbardziej narażona na zimno jest skóra naszej twarzy i dłoni, ponieważ właśnie to te części ciała są najczęściej wystawione na przeciw wszelakim warunkom atmosferycznym ;)
     Moja skóra jest bardzo wrażliwa na zimę, wiatr i śnieg. Najbardziej cierpią moje dłonie, które dobrze nie zadbane, zaczynają mieć przesuszoną skórę, niekiedy nawet popękaną. Dlatego też ciągle poszukuję kremu, który choć trochę je nawilży i pomoże przetrwać złe chwile ;)
     Jakiś czas temu w ręce wpadł mi katalog Oriflame. Jako że nigdy nie miałam kosmetyków tej firmy, postanowiłam zaryzykować i zamówiłam parę produktów. Pierwszym z nich jest krem do rąk Delicacy.


     Kosmetyk znajduje się w jaskraworóżowym opakowaniu o pojemności 75 ml. Na początku wydawało mi się, iż ta objętość produktu będzie wystarczająca, jednakże myliłam się. Jeżeli regularnie stosujemy owy krem do rąk to starcza nam on na mniej więcej 3 tygodnie. Opakowanie jest małe, ale poręczne. Kosmetyk ustawia się na dość dużej zakrętce, co pozwala na spływanie kremu w kierunku otworu. Pozwala nam to na szybkie i bezproblemowe wydobycie produktu z tubki.


     Krem ma białą, delikatną konsystencję o słodkim, lecz przyjemnym zapachu. Jego konsystencja jest dość specyficzna - krem, po wyciśnięciu go na rękę, zaczyna w dość szybkim tempie topić się. Utrudnia to nieco jego rozsmarowanie, ponieważ jakaś jego część spływa nam po rękach na ziemię czy ubrania.



     Omijając ten fakt, krem spisuje się nawet dobrze. Wchłania się w dość szybkim tempie, nawilża i ujędrnia skórę. Jeżeli raz posmarujemy nim skórę, możemy być pewne, iż będzie ona gładka i nawilżona przez parę godzin. Jest to bardzo miła odmiana po innych kremach, które dają uczucie nawilżenia przez najwyżej kilkanaście -kilkadziesiąt minut.
     A jak skóra prezentuje się po rozsmarowaniu kremu?


     Krem można kupić wyłącznie u konsultantki Oriflame, bądź na Allegro ( jeżeli uda Wam się go znaleźć ). Jego cena wynosi mniej więcej 8 zł - zależne jest to od promocji w danym katalogu.
     Kosmetyk spełnił tylko niektóre z moich oczekiwań i wątpię bym kupiła go ponownie. Może jeszcze kiedyś skuszę się na krem do rąk firmy Oriflame, ale na pewno nie będzie to ten sam produkt.

     A jak wygląda Wasza pielęgnacja dłoni w okresie zimowym? :)
     Pozdrawiam!

piątek, 16 listopada 2012

Przetestuj kosmetyki Sweet Secret firmy Farmona z serwisem Bangla.pl !




     Czas na kolejne testowanie kosmetyków z serwisem Bangla.pl ! Tym razem macie możliwość przetestować zestaw dwóch produktów od Laboratorium Kosmetyków Naturalnych Farmona. W skład zestawu wchodzi:
* szarlotkowe masło do ciała o pojemności 225 ml,
* szarlotkowy peeling pod prysznic o pojemności 225 ml.

     Zestaw kusi i zapewne pewna część z Was będzie chciała na niego 'zapolować' ;) Wystarczy zarejestrować się na stronie Bangla.pl oraz wykazać się w dziedzinie pisania recenzji i wklejania ciekawych zdjęć produktów. I może okazać się, że to właśnie Wy zdobędziecie owy zestaw do testowania.

     Pozdrawiam i życzę powodzenia! :)

czwartek, 15 listopada 2012

Nowe żele peelingujące z serii Naturia Body firmy Joanna


    Zapewne każda z nas zna firmę Joanna - jej szeroką gamę farb do włosów, produkty do stylizacji włosów bądź, moje ulubione, kosmetyki pielęgnacyjne do ciała i włosów. Jakiś czas temu firma wprowadziła na rynek nowe żele peelingujące pod prysznic w 5 niesamowitych zapachach:
* Aromatyczny arbuzi,
* Pobudzająca limonka,
* Nawilżające algi morskie,
* Zmysłowy imbir,
* Relaksująca Zielona herbata.

Więcej informacji o kosmetykach znajdziecie w notce prasowej firmy:

     Idealnie gładka, miękka i jędrna skóra to marzenie każdej kobiety. Niestety szczególnie jesienią nie jest łatwo utrzymać ją w idealnym stanie... Ciepłe i pełne słońca lato wysuszyło i uszkodziło płaszcz lipidowy, przez co skóra nie jest w stanie utrzymać odpowiedniego nawilżenia a jesienne zmiany temperatur oraz wiatr nie pomagają w optymalnej pielęgnacji skóry. 

     Jednak nic straconego - na ratunek przyjdą nowe żele peelingujące pod prysznic Naturia body. Formuła tych kosmetyków łączy właściwości niezwykle pachnącego żelu pod prysznic oraz drobnego peelingu, dzięki czemu możemy stosować je codziennie w trakcie kąpieli.Specjalnie opracowane receptury zawierają drobinki ścierające, które usuwają martwe komórki naskórka, doskonale oczyszczają skórę oraz zapewniają lepsze wchłanianie balsamów czy maseł odżywczych. 

     Idealne połączenie żelu pod prysznic i peelingu pobudzi metabolizm naszej skóry wpływając na poprawę jędrności i elastyczności oraz zagwarantuje,iż stanie się ona aksamitnie miękka i delikatna. 

     Żele peelingujące Naturia body - podobnie jak inne kosmetyki z linii Naturia -zawierają naturalne ekstrakty owocowe, które pielęgnują skórę oraz dostarczają wielu cennych witamin i mikroelementów.*

    Ja od pewnego czasu szukam w sklepach owych żeli peelingujących, jednakże do tej pory nie udało mi się ich znaleźć. A myślałam, że w tak dużym mieście jak Wrocław znajdę je w ekspresowym tempie ;)
     A czy Wy stosowałyście żele peelingujące firmy Joanna? Jak tak to który zapach jest Waszym ulubionym?

     Pozdrawiam! :)

środa, 14 listopada 2012

Testowanie sosów Develey dzięki serwisowi Bangla.pl !


     Już od paru miesięcy jestem aktywną użytkowniczką portalu Bangla.pl . Jakiś czas temu, w ramach testowania, otrzymałam od nich zestaw sosów Develey. Lubię tego typu dodatki do różnych dań, więc bardzo się cieszyłam kiedy dotarła do mnie przesyłka.


     Produkty znajdowały się w dużym kartonowym pudełku, z czego każdy z nich był szczelnie owinięty folią bąbelkową. W skład zestawu wchodzą:
* sos hamburgerowy Develey,
* sos czosnkowy Develey,
* musztarda rosyjska Develey,
* dressing ziołowy Develey,
* ketchup McDonalds Develey.

     Develey to marka, o której można powiedzieć, że ma tradycję i styl. Od chwili powstania w 1845 roku wyróżnia się smakiem i jakością. W 1874 roku firma otrzymała tytuł "Królewskiego dostawcy" i do dziś działa w myśl zasady mówiącej, że szlachectwo zobowiązuje. I choć nie jest już tą monachijską fabryką sprzed 160 lat, ale nowoczesnym, europejskim koncernem, to wciąż pierwsza zasada biznesu jest ta sama - produkty ze znakiem Develey muszą mieć najlepszy smak i najwyższą jakość, i to jest tajemnica zadowolenia klientów.*

     Na pierwszy ogień poszedł dressing ziołowy Develey.


     Sos zamknięty jest w szklanej butelce o pojemności 200 ml. Pojemność może wydawać się duża, ale ja zużyłam go w ciągu dwóch dni. Krótki czas, jednakże jego smak nieco to wynagrodził. Dressing ma dość lejącą konsystencję, jednakże w przypadku różnego rodzaju sałatek - sprawdza się. Sos ma lekki posmak majonezu, więc zapewne nie zasmakuje osobom, które nie przepadają za tym produktem. 

     Drugim otrzymanym produktem był Ketchup McDonald's.


     Ketchup znajduje się w buteleczce o pojemności 290 gram. Jak dla mnie jest to wystarczająca ilość, bo nie używam tego rodzaju produktów na co dzień. W jego skład nie wchodzą ani sztuczne barwniki, ani konserwanty, jest delikatny w smaku, więc nadaje się do spożycia nawet przez dzieci. Jego kolor przypomina mi typowy przecier pomidorowy domowej roboty, a do tego jest smaczny. Ja stosowałam go głównie do tostów, pizz czy smażonych kiełbasek :)

     Trzecim z kolei produktem była musztarda rosyjska.


     Musztarda zamknięta jest w szklanym słoiku o wadze 230 gram. Nie jestem smakoszem musztard, więc taka waga jest dla mnie idealna. Bardzo spodobała mi się konsystencja owego produktu - jest kremowa i widoczne są w niej całe ziarna gorczycy. Jest nieco ostra w smaku, jednakże uwielbiam wszelakie ostre przyprawy u dania :) Musztardę Rosyjską stosowałam przeważnie jako jeden ze składników marynaty do filetów z kurczaka. Dzięki niej mięso nabrało wyrazistego, lekko ostrego smaku :)

     Ostatnimi produktami są sosy - hamburgerowy i czosnkowy.


     Obydwa produkty znajdują się w butelkach o pojemności 410 ml i ciekawym kształcie ( lekko falowanym ). Na tylnej stronie ich opakowania znajdują się ich składy oraz sposoby przyrządzania. Lubię takie krótkie i treściwe notki od producenta :) W smaku bardziej posmakował mi sos czosnkowy. Za pewne z tego względu, że uwielbiam czosnek :) Oba sosy mają gęstą konsystencję i mają bardzo wyrazisty smak. W przypadku sosu hamburgerowego może on nie zasmakować wszystkim, bo ma dość specyficzny skład i smak. Oba produkty są wydajne - mimo dość częstego stosowania w buteleczkach jest ich jeszcze dużo :)

     Mam nadzieję, że recenzja nie jest dla Was zbyt krótka. Gdybym opisywała każdy produkt w wersji obszernej to zapewne usnęłybyście tu z nudów ;)

     Jeszcze raz dziękuję serwisowi Bangla.pl za możliwość przetestowania sosów! :)

wtorek, 13 listopada 2012

Zabawa - zaproszenie od Dream7 :)

     Kilka dni temu zostałam wyróżniona przez Dream7 do wspólnej zabawy. Ma ona na celu rozpowszechnienie blogów, które dopiero co zaczynają swoją przygodę z blogowaniem bądź tych mniej popularnych. Na czym polega zabawa? Trzeba odpowiedzieć na 11 pytań i nominować kolejne blogi do tej zabawy :) Jest jeden warunek - nie można nominować bloga, od którego dostało się wyróżnienie.
     Nigdy nie brałam udziału w tego typu zabawach, ale - czemu nie? :)

     Pytania do mnie i moje odpowiedzi:

1. Ulubiona sałatka? Sałatka Grecka.
2. Jaki jest Twój wymarzony prezent? Tak bardzo, bardzo marzy mi się, aby mój chłopak mi się oświadczył ;)
3. Co uważasz za swój największy sukces? Dużym sukcesem dla mnie jest wytrzymywanie na uczelni takiej jak Politechnika. Dużo nauki, dużo projektów, a ja jeszcze jakoś żyję :)
4. Kot czy pies? Pies.
5. Jaki masz styl ubierania się? Trudno określić - staram ubierać się kobieco, w ciuchy podkreślające moją figurę. 
6. Jakie masz włosy? Ciemny brąz, lekko falowane, które sięgają za ramiona.
7. Twoja największa wada? Lenistwo.
8. Do jakiego kraju chciałabyś pojechać? Do Hiszpanii.
9. Kim chciałaś być jak byłaś dzieckiem? Chciałam być weterynarzem.
10. Kosmetyk któremu będziesz zawsze wierna to...? Krem do rąk z alantoiną firmy Garnier.
11. Podoba Ci się miejscowość w której mieszkasz? Tak, po studiach mam zamiar się tu przeprowadzić na stałe :)

Do zabawy zapraszam:
http://otulona-zapachem.blogspot.com/

Moje pytania to:

1. Jakie jest Twoje największe marzenie?
2. Jakie jest najpiękniejsze miejsce, w którym byłaś?
3. Gdybyś mogła być kimś innym, to kim byś była?
4. Twoje ulubione danie to...?
5. Wymień 3 rzeczy, z których nie mogłabyś zrezygnować.
6. Jaka jest Twoja największa zaleta?
7. Jaki jest Twój ulubiony drink?
8. Co cenisz u ludzi?
9. Jak wygląda Twój samochód marzeń?
10. Gdybyś mogła coś w sobie zmienić to co to by było?
11. Twój ulubiony kosmetyk to...?

Zapraszam :)

niedziela, 11 listopada 2012

Balsam do ciała Fa Sport Double Power


     Od lat jestem wierną fanką kosmetyków marki Fa. W swojej ofercie posiadają mnóstwo dezodorantów jak i żeli pod prysznic, które nie tylko pięknie pachną, ale również wyśmienicie chronią przed potem ( w przypadku dezodorantów ) i dobrze nawilżają skórę ( w przypadku żeli ). I właśnie to był główny powód dlaczego skusiłam się na balsam Fa Sport Double Power.
     Balsam Fa znajduje się w białej butelce o pojemności 400 ml. Z tego co wiem to można go również kupić w mniejszym opakowaniu o pojemności 200 - 250 ml. Butelka ma ciekawy kształt, a na jej tylnej stronie możemy znaleźć skład balsamu oraz jego działanie. Bardzo spodobało mi się otwarcie balsamu, które ma specjalnie wyprofilowany kształt - idealnie pasujący do palca. Dzięki czemu łatwiej nam się go otwiera.
     Balsam ma bardzo rzadką ( wręcz wodnistą ), białą konsystencję. Tak rzadką, że kosmetyk przelewa się przez dłonie i dość trudno rozprowadza się go po powierzchni skóry. W małym stopniu wynagradza to jego przyjemny zapach.


     Po nałożeniu balsamu na nogi wchłania się on w dość szybkim tempie. Producent zapewnia nas, że kosmetyk idealnie nadaje się do skóry suchej i normalnej oraz, że skóra jest nawilżona nawet do 72 godzin. Mam całkowicie odmienne zdanie. Jeżeli nakładamy go w bardzo dużej ilości to może i nawilża skórę w miarę dobrze, ale jedynie na krótki czas. Po kilku godzinach znowu człowiek ma wrażenie, że nasza skóra jest przesuszona. 


     Na zdjęciu powyżej z łatwością zauważamy wodnistą konsystencję kosmetyku. Zawiodłam się na nim, bo myślałam, że będzie on dobrze spełniał swoją rolę - jak inne kosmetyki tej marki. Do jego kupna głównie skusiła mnie jego cena, która wynosiła 8,50 zł. Cóż, następnym razem albo kupię balsam wcześniej już wypróbowany, albo zakupię go w mniejszej pojemności. 
     Teraz zostaje mi męczyć się z tym balsamem dopóki się nie skończy ;)

czwartek, 8 listopada 2012

Haul zakupowy :)


     Stwierdzam, że nie można dopuścić mnie do żadnego sklepu kosmetycznego, bo zawsze coś sobie w nim kupię ;) Powodem buszowania po sklepach było kupno lakierów dla mojej siostry i żelu pod prysznic dla chłopaka. Jak się skończyły zakupy? Paroma dodatkowymi kosmetykami - dla mnie :)


     Pierwszym kosmetykiem, który wybrałam był żel pod prysznic z czarnym pieprzem i guaraną z Joanny dla mojego chłopaka. Jako, że mój luby jest przyzwyczajony do porannego prysznica, potrzebował kosmetyku, który go odświeży i pobudzi do życia. Z tego też powodu wybrałam ten żel i mam nadzieję, że dobrze trafiłam :) Żel kosztował niecałe 6 zł i można go znaleźć m.in. w Superpharmie.


     Następnie, również w Superpharmie, zakupiłam 3 lakiery do paznokci. Od lewej - lakier Miss Sporty w kolorze bordowym, lakier Coral Prosilk firmy Delia Cosmetics w kolorze przezroczystym nr 01 oraz lakier Coral Prosilk firmy Delia Cosmetics w kolorze ciepłym niebieskim nr 146. Wszystkie trzy lakiery zakupiłam dla mojej siostry. Możecie dziwić się dlaczego ja je wybrałam, a nie ona. Powód jest bardzo prosty - moja siostra prawie w ogóle nie malowała paznokci, jednakże ostatnio stwierdziła, że chce to zmienić. Dlatego też poprosiła mnie bym wybrała dla niej jakieś trzy kolory.  Przezroczysty może nadawać się jako baza pod kolorowy lakier lub jako nabłyszczacz, bordo jest kolorem eleganckim i idealnie będzie nadawać się nie tylko do pracy, a niebieski - kolor ciepły i będzie pasował do jej ciuchów, w których dominuje właśnie ten odcień :) Każdy z tych lakierów kosztuje niecałe 6 zł.


     Teraz czas na kosmetyki i przybory kosmetyczne wybrane z własnego kaprysu ;) W Superpharmie zakupiłam tylko jedną rzecz z tej kolekcji, a mianowicie oliwkowy peeling do ciała firmy Joanna, który kosztował mnie 11 zł. Już od pewnego czasu na niego polowałam, ponieważ słyszałam o nim wiele pozytywnych opinii. Liczę na to, że ja również się nim zauroczę :) Resztę rzeczy zakupiłam w Drogerii Natura. Z przyborów kosmetycznych zakupiłam zestaw 20 pędzelków do cieni firmy Infinity za 7 zł oraz pędzel do pudru firmy Donegal za 10 zł. Wiem, że duża ilość dziewczyn kupuje sobie profesjonalne pędzle Hakuro bądź Inglot, jednakże jeszcze nie przekonałam się do tego by wydać za jakiekolwiek pędzle dość dużą kwotę ;) Z kosmetyków wybrałam mały szampon Head&Shoulders w cenie ok. 10 - 11 zł oraz dezodorant w spray'u Nivea o zapachu kwiatu lotosu za ok. 9 zł. Co do szamponu, w przeszłości byłam z niego średnio zadowolona. Mimo dobrych właściwości oczyszczających i przeciwłupieżowych sprawił, iż moje włosy stały się przesuszone i przypominały szopę. Jednakże stwierdziłam, że dam mu jeszcze jedną szansę. Co do dezodorantu Nivea, spodobał mi się jego delikatny zapach oraz fakt, iż w przeszłości nie zawiódł mnie ani razu. Liczę na to, że teraz też podoła swojemu zadaniu :)

     Mam nadzieję, że notka w nieco innej formie Wam się spodoba :) Pozdrawiam!

wtorek, 6 listopada 2012

BB Cream firmy Garnier


     Jako że ostatnimi czasy jestem maniaczką kremów BB, więc nie mogłam przejść obojętnie koło tego kosmetyku z firmy Garnier. Stwierdziłam, że za cenę 15 złoty wypadałoby go wypróbować. Tym bardziej, że uwielbiam tą firmę za ich toniki do twarzy oraz balsamy. Miałam do wyboru krem BB do cery suchej / normalnej oraz mieszanej / tłustej. Jako że jestem posiadaczką cery tego drugiego typu, wybrałam kosmetyk dopasowany do mojej skóry.
     Kosmetyk znajduje się w podłużnej, beżowej buteleczce o pojemności 40 ml. Na jego opakowaniu znajduje się jedynie informacja o kolorze kremu jak i fakt, do jakiej skóry jest on przeznaczony. Brakuje mi bardziej szczegółowych informacji, ale z tego co pamiętam to na kartoniku ( w który kosmetyk był zapakowany ) było więcej napisane na jego temat. Jednakże ja zazwyczaj nie trzymam kartoników jak i ulotek, ponieważ są one dla mnie zbędne.
     Krem można dostać tylko w dwóch wersjach kolorystycznych - dla skóry jasnej i śniadej. Moim zdaniem jest to zbyt mały wybór - sama przekonałam się, że trudno dopasować idealny kolor dla siebie. Ja wybrałam wersję drugą - dla skóry śniadej. Po wakacjach moja twarz była opalona, więc myślałam, że krem idealnie dopasuje się do skóry. Nic bardziej mylnego. Gdy nałoży się go na twarz nieco za dużo, widać różnicę kolorystyczną między twarzą a szyją. Dlatego też radziłabym stosować go z umiarem.



     Kosmetyk ma zbyt rzadką konsystencję. Przy jego nabieraniu na dłonie bądź pędzel trzeba uważać by nie wylać zbyt dużej ilości kosmetyku. Z tego też powodu najlepiej jest trzymać go w pozycji leżącej. Już parę razy trzymałam go na jego drobnej nakrętce, lecz był to dość spory błąd ;) W tym przypadku krem wręcz wylatuje z tubki w zbyt dużej ilości. Zwyczajne marnotrawienie kosmetyku.
     Bardzo przeszkadza mi zapach kosmetyku. Mam wrażenie, że czuć w nim zbyt bardzo alkohol. W takim przypadku sama jego aplikacja jest męcząca, bo nie da się zwyczajnie oddychać.
     Co do jego działania - mam mieszane uczucia. Jeżeli nałożymy na twarz niewielką ilość kosmetyku to krem BB sprawuje się bardzo dobrze. Równomiernie pokrywa moją skórę i matowi ją, co bardzo mi się w nim podoba, ponieważ mam problemy ze świeceniem się w strefie T. Jednakże krem wysusza moją skórę ( może to z powodu tego wyczuwalnego alkoholu? ). I jest to główny powód dlaczego nie mogę stosować go codziennie.
   A jak kosmetyk wygląda na skórze?



     Na powyższym zdjęciu widać, że mała ilość kosmetyku ładnie wtapia się w nasz naturalny kolor skóry i nie wyglądamy sztucznie.
    Podsumowując - jestem nieco zawiedziona kremem BB firmy Garnier. Myślałam, że skoro ich kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy i ciała są tak dobre, to i ten oto kosmetyk będzie się spisywał. Niestety, tak się nie stało. Preferuję kremy BB innych firm, ot co.

niedziela, 4 listopada 2012

Lakier do paznokci Sweet Color firmy Golden Rose


     Jakiś czas temu zauważyłam, że dość sporo moich znajomych posiada mnóstwo lakierów Golden Rose. Słyszałam o tej firmie, wiedziałam w jakiej Galerii posiada swoje stoisko, ale jakoś nigdy nie zdarzyło mi się przy nim zatrzymać i coś kupić. Dlatego postanowiłam to zmienić i kupiłam na spróbowanie dwa lakiery, w tym jeden z serii Sweet Color. Mi przypadł do gustu przezroczysty z srebrnym brokatem. Stwierdziłam, że będzie on idealnie pasował do ciemnych lakierów.
     Kosmetyk znajduje się w małej buteleczce o pojemności 5,5 ml. Moim zdaniem taka wielkość jest idealna, ponieważ nie musimy się martwić, że lakier nam zgęstnieje bądź wyschnie. Na pewno zdążymy go zużyć :) Kosmetyk nakłada się za pomocą pędzelka o standardowej wielkości. Trudno jest mi ocenić czy jedna warstwa wystarczy by pokryć całą płytkę paznokcia, ponieważ posiadam kolor przezroczysty z drobinkami i w tym przypadku nie zależy mi na całym brokatowym paznokciu :)


     Lakier wysycha w dość szybkim tempie, więc jest on dobrą alternatywą dla osób, które ciągle w żyją pośpiechu lub po prostu dla osób, które są niecierpliwe - jak ja :) Kosmetyk nie jest zbyt trwały - w moim przypadku utrzymywał się on na paznokciu około 3 - 4 dni ( najdłużej ). Dla jednych może być to zbyt krótki czas, jednakże mi on odpowiada - lubię często zmieniać kolory lakierów na paznokciach :)
     Jego plusem jest również jego zapach, który nie jest aż tak duszący jak inne kosmetyki tego typu. Fakt faktem nie pachnie kwiatkami, ale jest bardziej znośny :)
     Cena lakierów wynosi mniej więcej 3 zł - zależne jest to od stoiska / sklepu, w którym go kupujemy. Mamy do wyboru szeroką gamę kolorystyczną i myślę, że każda z nas znajdzie dla siebie kolor idealny :)
     A jak lakier prezentuje się na paznokciu?


     A jakie jest Wasze zdanie na temat lakierów Golden Rose? :)