Hej dziewczyny!
Na początku chciałabym przeprosić Was za ciszę z mojej strony. Już na swoim fanpage na facebooku napisałam, iż chwilowo mam nawał nauki na studiach i ledwo co potrafię znaleźć chwilę czasu na odpoczynek :( Z tego też powodu notki na blogu mogą pojawiać się rzadziej niż ostatnio. Ale! Na pewno nie zrezygnuję z pisania tutaj czegokolwiek :)
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam pewien produkt, który miał na celu zredukować cellulit na mym ciele. Zakupiłam go już jakiś czas temu, ale dopiero od marca zaczęłam go regularnie stosować. Mowa tutaj o nawilżającym scrubie - masażu pod prysznic z serii Slim Extreme 3D marki Eveline Cosmetics.
Kosmetyk znajduje się w pomarańczowo - białej tubce o pojemności 200 ml. Produkt ten stosowałam mniej więcej 2 - 3 razy w tygodniu i starczył mi na ok. 2,5 miesiąca. Myślę, że jest to dość długi czas użytkowania tego scrubu.
Tubka kosmetyku jest w miarę giętka i ustawiona jest otwarciem typu "klik" ku dołowi. Otwarcie to posiada wyprofilowane miejsce na palec, co ułatwia jego aplikację pod prysznicem.
Wydawałoby się, iż tak giętka tubka umożliwi wydobycie peelingu aż do końca. Nic bardziej mylnego! Kiedy w opakowaniu zostało mniej więcej 1/4 produktu - byłam zmuszona rozciąć tubkę, ponieważ nie dało się już nic z niej wycisnąć.
Poniżej przedstawiam informacje, które umieszczone były na opakowaniu tego produktu.
Scrub miał gęstą i zbitą konsystencję. Miałam wrażenie jakby w jego masie było zatopionych mnóstwo drobnych kuleczek, które ściśle przylegały do siebie. Za to jego zapach był owocowy, jakby cytrusowy. Na pewno umilał mi on wieczorny prysznic :)
Co do jego właściwości peelingujących - nie mogę mu nic zarzucić! Kosmetyk bardzo dobrze masował skórę, przy okazji usuwając z niej zbędny naskórek. Ale czy produkt marki Eveline Cosmetics poradził sobie z "pomarańczową skórką" na mych udach?
Niestety, nawet w minimalnym stopniu nie zmniejszył on widoczności cellulitu. Nie oczekiwałam od niego cudów, ponieważ wiem, że kosmetyki są tylko dodatkiem w walce z "pomarańczową skórką". Najważniejsza jest odpowiednia dieta czy ćwiczenia. Jednakże nie widzę sensu umieszczać informacji "antycellulitowy" na opakowaniu skoro produkt tylko delikatnie ujędrnił moją skórę.
Cóż, jestem nieco zawiedziona działaniem tego produktu. I na pewno już nigdy do niego nie wrócę. Myślę, że za 13 zł można znaleźć inny, ciekawszy peeling do ciała.
*****
Na Wasze komentarze postaram się odpowiedzieć jutro po południu - teraz znowu pędzę robić projekt i uczyć się na jutrzejsze laborki :(
Miłej nocki!
Mam ten zielony i mnie wkurza :p Ciężko go wycisnąć z opakowania...
OdpowiedzUsuńMIalam go, bardzo lubilam jego zapach No i tez nie liczylam na jakies dzialania antycelulitowe niestety zaden kosmetyk samodzielnie nam tego eni zagwarantuje:(
OdpowiedzUsuńa myślałam, że bedzie nieco lepszy...
OdpowiedzUsuńCześć. Widziałam twojego posta z recenzją pędzli Mario Luigi i jestem ciekawa jak ci się one sprawują teraz.Ja właśnie dopiero je dostałam. Prosiłabym o odpowiedz na maila (sarmur1993@gmail.com).
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie na bloga :)
http://odrobinaszalenstwa.blogspot.com/
peeling też podobał mi się pod względem zapachu ale nic więcej... osobiście preferuję domowy peeling kawowo - cynamonowy :) on dopiero przy regularnym wykonywaniu i płukaniu ciała (naprzemiennie zimna i ciepła wodą) daje fantastyczne efekty! Polecam
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na swojego bloga ;)
http://anessca.blogspot.com
Pozdrawiam
Ogólnie kosmetyki p/celulitowe, p/rozstępowe za 13 zł nie mają takiego działania jak powinny :/ nauczyłam się na własnych błędach i wydanych pieniądzach :P
OdpowiedzUsuńJa polubiłam ten peeling. Choć masz rację na pewno nie zmniejszył cellulitu.
OdpowiedzUsuńJA już takich cudów nie kupuję bo i tak nie pomogą
OdpowiedzUsuńja nie kupuję takiego czegoś bo co mogą obietnice producenta za pare zł:)
OdpowiedzUsuńJakoś nie kuszą mnie takie kosmetyki :) Peeling jest bardzo ważny w walce z cellulitem, ale sam na pewno nic nie zdziała.
OdpowiedzUsuńJakieś 2 lata temu używałam ten produkt :) Skóra po nim zawsze była taka gładka i jędrna. Ale to wszystko, co po nim zauważyłam :D
OdpowiedzUsuńnie wierzę tym kosmetykom, ani też innym markom..niestety próbowałam różnych i albo nic, albo efekt tylko doraźny
OdpowiedzUsuń...i właśnie dlatego jestem wierna peelingowi kawowemu domowej roboty ;). Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńDla mnie również peeling kawowy jest najlepszy ;)
UsuńTego kosmetyku nigdy jeszcze nie uzywałam, ale miałam jego zielonego brata i podobne wrażenia po uzywaniu go. Ładnie pachniał i działał, ale.. no bez przesady, to tylko peeling- jest na naszej skórze minutę bądź dwie, nie poradzi sobie jak krem, balsam czy serum :)
OdpowiedzUsuńA moim ulubieńcem wśród zdzieraków jest peeling z joanny :)
Lubiłam ten peeling, choć miał swoje wady...
OdpowiedzUsuńnie wierzę rowniez w takie cuda ":)
OdpowiedzUsuńNie miałam go nigdy- ale widzę, że wydajność na plus, ale działanie to obiecanki cacanki...
OdpowiedzUsuńTeraz chyba są jakieś wersje w CND z tej firmy.
OdpowiedzUsuńJa cellulitu nie mam i całe szczęście :D
Nie wierzę w takie działania kosmetyków. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam podobny, z serii diamentowej. Dla mnie te peelingi są zbyt drobne i mało wydajne...
OdpowiedzUsuńmiałam z zielonej serii, sprawdził się raczej średnio...
OdpowiedzUsuńNie miałam, więc się nie wypowiem...:)
OdpowiedzUsuńLubię tą serię kosmetyków, ale naprawdę nie sprawdzają się jeśli chodzi o walkę z cellulitem. Za to nieźle ujędrniają :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego peelingu, ale mam inne z serii Eveline do balsamowania:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
kosmetyki wiele obiecujące, a nic nie robiące. Aż się dziwie, że Cosmopolitan się pod nim podpisał, ciekawe ile kasy za to wzięli :-))
OdpowiedzUsuńrudnicka.blox.pl
powinnaś zrobić focię przed i po:D
OdpowiedzUsuńHm jakos nie wierze w takie kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś i okazał się całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńCzyli raczej tylko jako ujędrniacz.
OdpowiedzUsuńLiczyłam ,że fajnie sie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńWiele razy testowałam różne produkty Eveline z tej serii...żaden nie zdał egzaminu. Jakoś nie bardzo je lubię :(
OdpowiedzUsuńU faktycznie chyba zainwestuje w inny.
OdpowiedzUsuń