Jestem chyba jedną z niewielu
dziewczyn z blogosfery, która nie skusiła się na masełko do ust
Nivea. Za każdym razem przechodziłam koło niego obojętnie. Nawet
kiedy był dostępny w Biedronce za cenę wynoszącą bodajże 6 – 7 zł.
Twierdziłam, iż mam za dużo kosmetyków do ust i kolejny nie jest
mi potrzebny do szczęścia.
Szkoda tylko, że podczas mojej
wizyty w Londynie skusiłam się na masełko do ust. I to w liczbie
trzech sztuk ;)
OPAKOWANIE:
Każde z masełek znajduje się w
blaszanym opakowaniu, którego pole przekroju ma kształt koła ;)
Znajduje się w nim 10 g kosmetyku, więc chyba dość sporo.
Przyznam szczerze, iż dość trudno dostać się do wnętrza
opakowania. Blaszane wieczko zbyt mocno przylega do denka, co
powoduje kilkunastosekundowe siłowanie się z nim, kiedy mamy ochotę
na użycie kosmetyku.
KONSYSTENCJA I ZAPACH:
Produkt posiada dość zbitą
konsystencję, która delikatnie roztapia się pod wpływem ciepła
paluszków. Masełko ma mleczny odcień, jednakże nie jest ono w
ogóle widoczne na ustach. Jego zapach różni się w zależności od
wersji. Sama posiadam trzy masełka – w wersji czekoladowej, toffi i
sorbetowej. Rzeczywiście, pierwszy produkt pachnie jak gorzka
czekolada. Jednakże toffi ma zapach cynamonu, a sorbet – truskawki
:)
APLIKACJA:
Aplikacja może być dość niewygodna
dla dziewczyn, które posiadają długie pazurki. Ja również się
do nich zaliczam ;) A jest niewygodna, bo część masełka wchodzi
za paznokcie, kiedy wydobywamy go z puszeczki.
Sama aplikacja na usta jest już
bardziej przyjemna. Chociaż wiadomo – mniej higieniczna niż przy
zastosowaniu tradycyjnego sztyftu ;)
WYDAJNOŚĆ:
Masełka posiadam od połowy sierpnia, czyli około 3 miesięcy. Używam ich naprzemiennie co wieczór, a nie zużyłam nawet połowy chociażby jednego kosmetyku. Moim zdaniem - jest on wydajny :)
DZIAŁANIE:
Jestem zadowolona z działania owego produktu. Delikatnie nawilża usta, łagodzi małe podrażnienia, które sie na nich znajdują. Dzięki wszystkim tym masełkom moje wargi są miękkie i delikatne w dotyku.
Nie jest to jednak kosmetyk, który sprawdzi się u dziewczyn z przesuszonymi i wręcz pękającymi wargami. Produkt ten nie nawilża i nie odżywia aż tak mocno, więc na pewno nie sprawdzi się podczas mroźnych, zimowych dni. Teraz, jesienią, spisuje się bardzo dobrze :)
CENA:
1 funt, czyli około 5 zł za 3 sztuki
*****
Kosmetyk ten raczej nie jest dostępny w Polsce. Kiedyś widziałam go na e-bayu, więc jest to chyba jedyna możliwość zakupienia go i przetestowania. Niestety...
Może nie jest to produkt idealny, ale u mnie, na tę porę roku, spisuje się bardzo dobrze. Do tego ma bardzo przyjemny zapach, który wyczuwalny jest przez pewien czas po nałożeniu go na usta :)
A jakie są Wasze ulubione produkty do pielęgnacji ust?
Wasza A.
fajne te mazidla ;)
OdpowiedzUsuńja jestem "chora" na masełka Nivei lub Bielendy ;)
OdpowiedzUsuńcudowności:) też mam pełno kosmetyków pielęgnacyjnych do ust i już nie wiem co z nimi robić:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie mazidła ;D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award :) Będzie mi miło jeśli weźmiesz udział :) -> http://wszystkozafreeee.blogspot.com/2013/11/liebster-blog-award.html
UsuńLubię takie balsamiki, ale zazwyczaj kupuję i później nie używam - szybko mi się nudzą.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za masełkami do ust, wolę formę pomadki, zwłaszcza zimą :)
OdpowiedzUsuńWyglądają prześlicznie! Fajnie, że nawet jesienią dają sobie radę z suchymi ustami :)
OdpowiedzUsuńJuż widzę to wciskanie paznokcia pod pokrywkę, po czym jeden wielki odprysk lakieru :D Ale i tak uwielbiam takie gadżety :D
OdpowiedzUsuńprzetestowałabym ;D
OdpowiedzUsuńlubię wszelkie mazidła do ust, także chętnie bym przetestowała :D
OdpowiedzUsuńprzyjemna cena, choć ja raczej potrzebuję silnych nawilżaczy - moje usta dość kapryśne i wymagające :(
OdpowiedzUsuńmoje usta nie są przesuszone ani pękające bo regularnie je smaruję.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie zużywam Eos`ka i zabieram się za Balmi :))
OdpowiedzUsuńMoimi ulubionymi mazidełkami są jednak pomadki:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie kompletna katastrofa. Blaszane pudełeczka, zacinają się i ciężko je otworzyć. Błyszczyk szybko się zjada... jednak za taką cenę, nie ma co narzekać ;)
OdpowiedzUsuńW UK jest wiele ciekawych kosmetyków za funta, szkoda, że u nas trzeba się mocno postarać by znaleźć coś godnego uwagi za małe pieniądze.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że niedostępny w PL bo ja znów mam bzika na punkcie balsamów do ust i pochłaniam je w ilości hurtowej haha :D. Btw, masz piękne usta!
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem ze Stalowej Woli (podkarpacie), ale teraz we Wrocławiu spędzam większość czasu, bo tu studiuję ;D. Miło! Co studiujesz?:)
Ładnie wyglądają, ale jak wspominałam babranie palcem nie jest dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie jestem dobra w opisywaniu zapachów, ale może się uda :P
Uwielbiam takie mazidełka do ust.. :)
OdpowiedzUsuńJednak jestem wierna pomadkom z Nivea, spróbuj raz a nie pożałujesz;p
Noo za taką cenę warto było dołożyć sobie 3 sztuki do zapasów:P Wyglądają uroczo:)
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci że trzy sztuki naraz to nawet sporo, no ale one tak ładnie uroczo wyglądają :D
OdpowiedzUsuń5 zł za 3 :O ja chcę czekoladowy! :D
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię uniwersalny balsam z avonu (wosk pszczeli), świetnie nawilża i jest wydajny! :)
OdpowiedzUsuńMiałam i strasznie mnie uczulił :(
Usuńszkoda, że nie są dostępne w Polsce ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też nie skusiłam się na masełko Nivea? Skusiłam się tylko na Bielendy, ale nie przepadam za taką aplikacją.
OdpowiedzUsuńa szkoda, że nie ma ich w polsce... chętnie bym przetestowała!!! wyglądają kusząco <3
OdpowiedzUsuńNie lubię nabierać palcem, w drodze jest to mega niehigieniczne... Zdecydowanie wolę w formie pomadki :)
OdpowiedzUsuńMaybelline Baby Lips ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię jedynie mazidła w sztyfcie. Na słynne masełko Nivea skusiłam się, chociaż nie chciałam (ach ta blogosfera :P) i wiem, że to było pierwsze i ostatnie zakupione przeze mnie mazidło w takim pudełeczku. Nie lubię grzebać tam paluchem i już! :P Zatem nawet londyńskie wersje nie zmienią mojego nastawienia :P
OdpowiedzUsuńurocze te masełka! Dostałam ostatnio od koleżanki z UK puszkę takiego mazidełka w kształcie serducha - z Hello Kitty. Tak niewiele potrzeba mi do szczęścia:D
OdpowiedzUsuńopakowania sa fajne + możesz mi kliknąć w baner sheinside ;D?
OdpowiedzUsuńWłaśnie najgorzej jest z tymi opakowaniami , akutalnie pazurków za długich nie mam , ale znam ten ból jak za pazurki powchodzi ! :)
OdpowiedzUsuńZjadłabym je ;P Ten sorbet kusi :)
OdpowiedzUsuńwyglądają niesamowicie! no, ale tak jak już zostało to powiedziane- przy długich paznokciach ciężko z takim balsamikiem... Ja polecam pomadki Nuxe. :-)
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
ale uroczo wygladają ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te kosmetyki nie są dostępne w Polsce. :/
OdpowiedzUsuńspodobały mi się te mazidła :)
OdpowiedzUsuńFajnie się prezentują, no i cena przystępna, ale co z tego, jak nie wybieram się do Londynu ;)
OdpowiedzUsuń