Na samym początku chciałabym przeprosić Was za swoją tak długą nieobecność. Ostatnie 3 dni spędziłam w Polanicy Zdrój, gdzie ( z własnej woli! ) byłam odcięta od internetu. Przyznam, że taka krótka przerwa od bloga, fb i innych stron, dobrze mi zrobiła. I tak oto przybywam do Was z nowym zapasem sił! :) I dla zniecierpliwionych - jutro powinny ukazać się wyniki konkursu z okazji Dnia Kobiet :)
Dzisiejsza notka zapewne spodoba się fankom wosków YC. Chciałabym opowiedzieć Wam co nieco o dwóch produktach, które jakiś czas temu zagościły w moim domu i kominku :)
Champaca Blossom. Wosk z kwiatowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: kwiaty magnolii champaca.
Na początku nieco obawiałam się tego zapachu. Jestem fanką nut owocowych i głównie takie wersje wosków czy też granulek zakupuję. Jednak muszę przyznać, że to właśnie ten produkt z powyższej dwójki bardziej przypadł mi do gustu.
Wosk ten pachnie jak typowe, kobiece, kwiatowe perfumy. Jego zapach jest intensywny, aczkolwiek nie duszący. Określiłabym go jako zmysłowy, przyciągający uwagę. Jego aromat długo utrzymuje się w powietrzu, co jest jego niewątpliwą zaletą.
Nie jest to wosk dla osób, które preferują delikatne albo typowo owocowe zapachy. Produkt ten zaś będzie idealny dla dziewczyn, które w perfumeriach typu Douglas czy Sephora czują się jak w raju ;)
Under the palms. Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: trawa morska, liście palmowe, kokos.
Myślałam, że wosk "Under the palms" stanie się moim ulubieńcem. Wiele dziewczyn go pokochało i polecało jego zakup. Niestety, na mnie nie wywarł on zbyt dużego, pozytywnego wrażenia...
Zapach wosku, który zapakowany jest jeszcze w folię, jest cudowny! Można wyczuć w nim słodki kokos, nutę trawy cytrynowej. Niestety, aromat ten zanika, gdy wkładamy produkt do kominka i go rozpalamy.
I nagle jego zapach staje się delikatny, przy mniejszej ilości wosku - wręcz niewyczuwalny. Gdzie ten kokos? Gdzie moje wyobrażenie o drinkach z palemką? Nawet jego zielony kolor mnie do niego nie zachęca...
Moim faworytem został wosk "Champaca Blossom", który kusi kobiety swoim typowo perfumeryjnym zapachem. "Under the palms" zawiódł mnie na całej linii. Szkoda, że jego aromat po rozpaleniu nie jest taki sam jak przed rozpaleniem...
A może macie inne zdanie o powyższych woskach?
Buziaki, Wasza A.
Mnie Under the palms powalił, nie zapachem, ale smrodem jakiś krzaków xD gdy otworzyłam wosk już wiedziałam, że nie jest dla mnie. Wysłałam jednej z blogerek i z tego co wiem była bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńhahahaha, "smrodem jakiś krzaków" ... padłam :D
UsuńHaha, boskie porównanie ^^ Nie wiem co jest gorsze - czuć smród krzaków czy nic nie czuć ;]
UsuńChampaca blossom.to.mój ulubieniec :-)
OdpowiedzUsuńJa chyba też mogę go zaliczyć do grona ulubionych wosków YC :)
Usuńmam "Under the palms" - ale jeszcze nieotwierany ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak spisze się u Ciebie :)
UsuńChampaca Blossom, coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńnie znam tych zapachów, a po przeczytaniu Twojej opinii uważam, że z żadnym bym się nie polubiła...
OdpowiedzUsuńNa szczęście, woski YC są dostępne również w innych wariantach zapachowych ;)
UsuńChampaca Blossom jest moim ulubionym woskiem - cudo! :))
OdpowiedzUsuńJa również bardzo go polubiłam :) Chociaż i tak nic nie przebije "Waikiki Melon" <3 :)
Usuńten zielony ma bardzo fajny kolor, ale szkoda, że jest taki jaki jest. może kiedyś się skuszę na zakup champaca blossom :)
OdpowiedzUsuńlilac-fleur.blogspot.com
Cóż, kolor zielony zmylił i mnie... Szkoda, że wosk ten nie pachnie tak jak sobie to wyobrażałam.
UsuńSpróbuj, może i Tobie przypadnie do gustu :)
Nigdy nie miałam styczności z woskami...może kiedyś się skuszę? :)
OdpowiedzUsuńmartoludek.blogspot.co.uk
Myślę, że warto się skusić choćby na jeden i wyrobić sobie o nich zdanie :)
UsuńKurczę będę musiała wypróbować Champaca Blossom. Kusisz:D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem - zła ze mnie kobieta :D
UsuńZapach pierwszego wosku raczej nie dla mnie, ale ten drugi chętnie bym powąchała :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie można powąchać go, gdy pali się już w kominku. Przez folię jego zapach jest całkowicie inny... Szkoda.
UsuńTych zapachów jeszcze nie miałam..
OdpowiedzUsuńHejka bardzo Ci dziękuje, z tych dwóch już brązowe sprzedane, a te żółte które Ci się podoba jeszcze jest więc zapraszam do kupna :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się ich kolory ;D
OdpowiedzUsuńKolory mają ładne - szkoda, że ten drugi tak samo ładnie nie pachnie jak wygląda ;)
UsuńPrzekonałaś mnie do Champaca Blossom. Zapach musi być niewiarygodny:)
OdpowiedzUsuńJest, jest :) Typowo perfumeryjny, urzekający zapach :)
Usuńnie miałam niestety...
OdpowiedzUsuńNie miałam tych wosków, ale muszę w koncu zajść do sklepu i coś sobie kupić :)
OdpowiedzUsuńOstatnio szwagierce kupiłam wosk o zapachu jaśminu, pachniał przecudownie i sobie też go muszę sprawić :)
Ostatnio wąchałam też Pink Sands, który również mi sie spodobał i musze go mieć :D
Wosk "Pink Sands" miałam i spodobał mi się jego zapach. Chociaż z czasem zaczął być dla mnie dość męczący ;)
UsuńA wersji jaśminowej jeszcze nie miałam :)
widzialam ost w Tesco piekny kominek do palenia wosków, żaluje, ze nie wzięłam, byłby idealny do YC
OdpowiedzUsuńJa muszę zakupić sobie nowy kominek - mój popękał mi na spodzie :(
UsuńUwielbiam woski z YC! Mój ulubieniec to czereśnia :) Jakiś czas temu skusiłam się na zamienniki i jestem rozczarowana... nigdy więcej ;)
OdpowiedzUsuńWosku o zapachu czereśni nigdy nie miałam. Musi być cudowny! :)
UsuńA jakie to zamienniki Cię rozczarowały?
Nie znam ani jednego ani drugiego zapachu:( obecnie używam baby powder mam go w przedpokoju, bo na salon jest zbyt "ciężki"
OdpowiedzUsuńWosku "Baby powder" nigdy nie miałam. Chyba zbyt bardzo obawiam się jego zapachu ;)
UsuńTo mówisz, że kokos zwiał po rozpaleniu? Niefajnie :( A Champaca Blossom wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńZwiał i nie wrócił :( Jestem tym woskiem bardzo rozczarowana...
Usuńnie miałam jeszcze żadnego wosku :P
OdpowiedzUsuńTych wersji nie miałam.. ale skoro zapach pierwszego był zbliżony do perfum to pewnie bym polubiła:)
OdpowiedzUsuńMi też pomimo uwielbienia do zapachów owocowych, Champaca przypadł do gustu :D a Under The Palms rzeczywiście pachnie nieco trawiasto :D
OdpowiedzUsuńja miałam tylko jeden wosk- beach flowers, ale byl za mocny do mojego małego pokoju :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z nich, ale wizja posiadania zapachu Douglasa w domu jest kusząca...
OdpowiedzUsuńJa też chyba zamówię oba i sama stwierdzę op co się rozchodzi ;)
OdpowiedzUsuńnie mialam jeszcze ani jednego tego wosku :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego ...
OdpowiedzUsuńmąż w delegacji, to sobie dziś świeczkę zapalę, a co ;) nikt mi przynajmniej nie będzie marudził, że go głowa boli od tych moich cudacznych zapachów ;-)
OdpowiedzUsuńE tam :D Orange splash jest lepszy :D albo jabłuuuszko :P
OdpowiedzUsuńnie miałam tych wosków :)
OdpowiedzUsuńja niestety nie miałam żadnego z tych wosków :)
OdpowiedzUsuń