Na wstępie - parę słów wyjaśnienia. Obiecałam Wam częściej pojawiać się na blogu i zapewne tak by było, gdyby nie dopadło mnie koszmarne zatrucie. Trzy dni męczyłam się w domu, aż było konieczne podłączenie mnie do dwóch kroplówek... Nie, żalić się dłużej nie będę ;) Choróbsko mi pomału miła, więc i mnie będzie tu więcej. Jednak - do rzeczy!
Dzisiaj chciałabym napisać Wam co nieco o dwóch woskach Yankee Candle z ich najnowszej kolekcji zapachowej.
ORANGE SPLASH – Aromat świeżych, soczystych, słonecznych i musujących pomarańczy.
Wosk "Orange Splash" nie pachnie jak typowe pomarańcze, którą uwielbiam zajadać głównie w okresie letnim. Jego zapach kojarzy mi się z pomarańczowymi landrynkami, które jadałam jak byłam dzieckiem. O! Albo z przepysznymi pomarańczowymi żelkami ;) Aromat nie jest sztuczny czy też duszący. Za to jest intensywny i w mgnieniu oka wypełnia każdy, nawet najmniejszy, zakątek pokoju.
Dla fanek owocowych żelków czy też cukierków - wosk też może być wręcz ideałem. Jednak jeżeli poszukujecie zapachu prawdziwej pomarańczy to możecie być zawiedzione.
Jeśli chodzi o mnie - bardzo polubiłam "Orange Splash". Jest słodko - owocowy, wyrazisty, długo utrzymujący się w pomieszczeniu. Nie wywołuje duszności czy też bólu głowy. Umila mi te ostatnie deszczowe dni i... kusi do zakupu owocowych żelków ;)
SWEET APPLE – Słodkie, chrupiące i idealnie dojrzałe jabłko prosto z sadu.
Jak tylko myślę o tym wosku to... robię się spragniona! Zdziwione? ;) Nie ma czym się dziwić - ten wosk pachnie jak typowy sok z jabłek. Jego aromat jest słodki, soczysty. Rzekłabym, że wręcz smaczny - jeśli można tak określić zapach ;)
Produkt ten zaliczyłabym do grona tych średnio - intensywnych pod względem zapachowym. Wosk musi palić się w kominku około 10 - 15 minut, aby był wyczuwalny w całym pomieszczeniu. W tym przypadku - cierpliwość popłaca. Po jego rozpaleniu, w naszym pokoju pachnie prawie jak w owocowym sadzie ;)
Dla kogo będzie idealny owy wosk? Dla osób, które lubią słodkie ( lecz nie duszące i mdłe! ) oraz owocowe zapachy. Ja należę do grona jego fanek, ot co :)
Gdybym miała wybierać jeden z powyższych wosków - oczywiście, wybrałabym "Sweet Apple". Jak dla mnie jego zapach jest bardziej naturalny, owocowy. Ujął mnie za serducho już przy pierwszym rozpaleniu w kominku. Bardzo żałuję, iż jest to edycja limitowana. Za jakiś czas z chęcią bym się na niego ponownie skusiła...
Woski otrzymałam w ramach współpracy z Mydlarnią Wrocławską, lecz fakt ten nie wpłynął na moją opinię.
Znacie mnie - nie są to moje ostatnie woski YC ;) Jednak chwilowo od nich "odpoczywam". Muszę zużyć produkty Busy Bee oraz Kringle Candle, które zakupiłam podczas moich ostatnich zakupów ;)
Miałyście woski z nowej serii YC? Co o nich sądzicie?
Wasza A.
Uuu a ja bym chciała właśnie zapach typowej pomarańczy, a tu taki żelkowy zaskok..
OdpowiedzUsuńNo nic, może zrobią kiedyś taki typowo pomarańczowy :)
Taka typowa pomarańcza byłaby ideałem, mmm! Szkoda, że YC nie ma jej w swojej kolekcji :(
UsuńMnie jakoś nie ciągnie do tych wosków :P Mam 3 i totalnie zapominam o ich paleniu :(
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszelakie woski - czy to YC, czy to Busy Bee ^^
UsuńBiedne, takie zakurzone i zapomniane... ;P
musze wkoncu wyprobowac ten produkt
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) Pozdrawiam :)
Myślę, że powinnaś znaleźć wśród nich zapach idealny dla siebie :)
Usuńchcę!
OdpowiedzUsuńmyślę że te słodkie jabłko by mnie w sobie rozkochało ;D
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz soczyste jabłka - to na pewno! :)
Usuńmiałam okazję poznać ten pierwszy i był bardzo ładny, taki orzeźwiający :)
OdpowiedzUsuńO, bardzo dobre określenie :) Mi skojarzył się ze słodkimi żelkami i cukierkami ;)
UsuńNie miałam jeszcze żadnego YC:( zbieram się na ich zakup i coś się zebrać nie mogę... Zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńW przypadku zamówień internetowych warto czekać na darmową dostawę ;)
UsuńOj, zdrówko jest mi potrzebne. Dziękuję!
Ja nie używam wosków więc nie bardzo mogę się wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z nielicznych, która ich nie miała ;)
UsuńDuuużo zdrówka! Teraz już będzie z górki :)
OdpowiedzUsuńCo do wosków - drugi mnie zaciekawił. Muszę w końcu obczaić woski, bo kurde - żadnego nie miałam! :D
Rzekłabym, że jesteś wyjątkowa :D A woski polecam - choć jeden, aby móc samemu stwierdzić czy są one godne uwagi :)
UsuńBiedulko Ty moja :( :* Dobrze, że już jest lepiej!
OdpowiedzUsuńA te woski chyba jednak sobie kupię :)
Paliłaś już Busy Bee? :D
Kup, kup! :D Tak, wiem - zła kusicielka ze mnie ^^
UsuńJeszcze nie :( Od powrotu z Białegostoku miałam tylko 1 dzień bez choroby, w którym paliłam tylko powyższy "Orange Splash". Ale nadrobię zaległości! :D
A Ty paliłaś nowe woski? ;>
Nie mam ani jednego wosku YC i nie wiem, czy kiedyś się skuszę ; )
OdpowiedzUsuńChociaż zapachy wyjątkowo zachęcają, jednak musiałabym spróbować go na żywo.
Pozdrawiam, http://grudzienpaulina.blogspot.com/
Zawsze można skusić się na jeden wosk - w ramach wypróbowania. Albo kupić jeden na "spółę" z koleżanką ;)
UsuńDobrze, że już lepiej się czujesz:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię woski z YC. Kiedyś skusiłam się na zamiennik i nie ma nawet co porównywać taki badziew;)
A jaki to był zamiennik? Lepiej bym omijała go szerokim łukiem :)
Usuńnie mam jeszcze ani jednego wosku z nowej serii YC.
OdpowiedzUsuńdobrze, że już wyszłaś z tego zatrucia :*
Też się cieszę - było ze mną nie wesoło :(
Usuńpodobają mi sie :)
OdpowiedzUsuńTych wersji YC nie miałam:)
OdpowiedzUsuńWracaj kochana do zdrówka.. oby teraz było już tylko lepiej! :*
Dziękuję! :* Jest coraz lepiej, na moje szczęście :)
UsuńBardzo się cieszę, że jest poprawa:*
UsuńPrzy okazji:)
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award:)
Jeśli masz ochotę odpowiedzieć na pytania to serdecznie zapraszam:)
Szczegóły u mnie na blogu:
http://sensesangel.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award-3.html
Miłego dnia:)
Chyba z opisu też najbardziej przemawia do mnie jabłuszko. Mam nadzieję, że ze zdrowiem coraz lepiej bidulo :*
OdpowiedzUsuńJabłuszko jest cudowne i... apetyczne ;)
UsuńJest lepiej, dziękuję :* :)
rozmarzyłam się jak w rzeczywistości pachną :P
OdpowiedzUsuńWarto powąchać je na żywo - jeśli masz taką możliwość :) Np. w Mydlarniach lub specjalnych stoiskach.
UsuńA ja jeszcze nie miałam okazji próbować Yankee :)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś jakieś inne woski? :)
Usuńzapach pomarańczy to tylko na święta BN :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten zapach byłby zbyt orzeźwiający i energetyzujący na święta Bożego Narodzenia ;)
UsuńWspółczuję zatrucia :/. Ostatnio też nie wiem czy się zatrułam, czy z nerwów nie miałam bóli.
OdpowiedzUsuńCo do wosków, to jeszcze nie mialam ;D
Słyszałam o tych woskach :)Może kiedyś je zakupię, ale zbyt długa wish lista w najbliższym czasie mi na to nie pozwala :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze jakoś w ogóle nie spróbowałam wosków YC, choć obiecuję sobie to od dłuższego czasu. Myślę, że ten pomarańczowy zapach by mi odpowiadał.
OdpowiedzUsuńTych jeszcze nie miałam, ale jestem fanką YC więc pewnie prędzej czy później na nie trafię. Tak do końca nie sugeruję sie już opisami zapachów, bo wielokrotnie się zdarzyło że to co mi się powinno podobać było niezbyt fajne, i na odwrót...
OdpowiedzUsuńMyślę, że oba zapachy przypadłyby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej wolę owocowe zapachy od YC, więc może się na nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńciekawią mnie te zapachy :)
OdpowiedzUsuń