niedziela, 2 grudnia 2012

Pierwszy projekt denko :)


     

     Witam wszystkich w moim projekcie Denko :) Jeszcze nigdy nie robiłam tego typu postu, ale czas na jakieś urozmaicenia na blogu :) Jak widać na zdjęciu – opakowań po kosmetykach trochę się uzbierało i czas by wylądowały one w zasłużonym miejscu, tj. w śmietniku :)


     Błyszczyki do powiek firmy Avon posiadałąm w 3 kolorach: Mauved metal, Turquoise Dream oraz Sage shimmer i każdy z nich ma pojemność 6 ml. Niestety – kosmetyki nie sprawdziły się. Bardzo trudno je się aplikowało oraz zbyt krótko utrzymywały się na powiece. Jeden cień kosztował 20 złoty i myślę, że jest to zbyt wygórowana cena. Nie polecam!
     Lakier do paznokci „New Beauty Line” udało mi się zakupić na jednym ze straganików na Dworcu PKS za cenę 3 zł. Kolor jest piękny, metaliczny i wystarczyła tylko 1 warstwa aby pokryć płytkę paznokcia. Niestety, po pewnym czasie zaczął gęstnieć i robić smugi, przez co paznokcie nie wyglądały estetycznie. Na szczęście zużyłam go prawie całego i nie mam wyrzutów sumienia, iż wyrzucam lakier o tak pięknym kolorze :) Jego dokładniejszą recenzję znajdziecie tutaj.


     Pierwszy w kolejności zużyłam szampon Palmolive z ekstraktem z oliwek do włosów długich i półdługich. Duże opakowanie tego kosmetyku kosztowało mnie tylko 7 zł. Szampon bardzo dobrze pielęgnował moje włosy, łatwo się pienił i był bardzo wydajny. Jednakże moje włosy bardzo lubią przyzwyczajać się do danego typu kosmetyków. Już na sam koniec stosowania szamponu, wręcz modliłam się by się skończył ;) Moje włosy zaczęły niemiłosiernie puszyć się, elektryzować i miałam z nimi dość dużo problemów przy układaniu jakiejkolwiek fryzury. Myślę, że następnym razem skuszę się na ten szampon, ale w wersji mniejszej.
     Drugim szamponem jest Head & Shoulders Sport Fresh. Recenzję o nim znajdziecie tutaj. Za małą buteleczkę zapłaciłam 8 zł i myślę, że jak na jego koszmarne działanie była to zbyt wygórowana cena. Szampon zamiast zniwelować, to wywołał łupież. Nie polecam!


     Nareszcie udało mi się zużyć tonik witaminowy Garnier Essentials z ekstraktem z winogron. „Męczyłam” się z nim prawie rok! Jest bardzo wydajny, nawet jak na moje dzienne 2 – krotne jego stosowanie. Kosmetyk jest delikatny, nie podrażnił mojej twarzy. Potrafił delikatnie ją oczyścić i odświeżyć jednocześnie, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Jego cena wynosi mniej więcej 9 – 10 zł za opakowanie.
     Krem Nivea zapewne zna każda z nas. Nadaje się do każdego typu cery, na każdą porę dnia. W moim przypadku służył jako krem do rąk ( jeżeli miałam je bardzo przesuszone ) albo w czasie intensywnego kataru, gdzie mój nos był niemiłosiernie podrażniony. Krem możemy spotkać w różnych wariantach pojemnościowych. Ja posiadałam wersję 75 ml za cenę ok. 4 zł.


     Peeling do ciała o zapachu gruszki firmy Joanna zrecenzowałam dla Was tutaj, dlatego nie będę się rozpisywać :) Jak dla mnie idealna pojemność, ponieważ stosowałam go raz na 3 dni. Dobrze peelinguje, przepięknie pachnie i jest bardzo wydajny. W sklepie można go znaleźć za ok. 5 – 6 zł.
     Co do kokosowego kremu do rąk firmy Ziaja mam dość mieszane uczucia. Pięknie pachnie, szybko się wchłania, jednakże efekt nawilżenia jaki daje – jest bardzo krótki. Z tego też powodu bardzo często go stosowałam i zbyt szybko zużyłam. Jak widać musiałam przeciąć jego opakowanie, bo wydobycie z niego resztek kremu jest wręcz koszmarem ;) Postaram się w najbliższym czasie napisać na jego temat treściwą recenzję :)
     Mus do ciała o zapachu mango i brzoskwini firmy Farmona opisywałam Wam ostatnio. Niestety kosmetyk był już na wykończeniu, a dziś nie można było z niego nic wybrać. A szkoda! Mus ma przepiękny, egzotyczny zapach, bardzo dobrze nawilża skórę i szybko się wchłania. Kosztuje ok. 13 zł i myślę, że jeszcze nie raz do niego wrócę :)
     Przedostatni zdenkowany kosmetyk to krem do rąk Delicacy firmy Oriflame, który opisywałam Wam w tym poście. Krem ma bardzo ładny zapach, szybko się wchłaniał, jednakże jego wydajność pozostawiała wiele do życzenia. Niestety, możecie go znaleźć jedynie w katalogach Oriflame.


     Czas na ostatni zdenkowany kosmetyk – dezodorant Nivea Pure & Natural Action o zapachu lotosu. Link do jego recenzji znajdziecie tu. Dezodorant bardzo dobrze chroni przed potem i ma ładny, delikatny zapach. Jednakże jego wydajność jest przerażająco mała – kosmetyk skończył mi się po 2 tygodniowym stosowaniu. Jego cena wynosi mniej więcej 8 – 10 zł.

     Mam nadzieję, że jakoś wytrwałyście do końca ;) Następnym razem postaram się albo krócej opisywać dany kosmetyk, albo robić częściej projekt denko.
     Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Ja coś nie mam cierpliwości do zbierania opakowań, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cierpliwość mam, ale z miejscem gorzej ;) Nie lubię jak puste opakowania zajmują mi miejsce, więc trzymam je na balkonie ^^

      Usuń
  2. jestem tysięczną osobą która Cię odwiedza :D u mnie kosmetyki szybko się zużywają szczególnie lakiery,pomadki , za to balsamy trochę wolniej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję ;D Ja namiętnie zużywam kremy do rąk ;) A błyszczyki, mimo że używam kilka razy dziennie, zużyć nie mogę ^^

      Usuń