Witam wszystkich w moim projekcie Denko
:) Jeszcze nigdy nie robiłam tego typu postu, ale czas na jakieś
urozmaicenia na blogu :) Jak widać na zdjęciu – opakowań po
kosmetykach trochę się uzbierało i czas by wylądowały one w
zasłużonym miejscu, tj. w śmietniku :)
Błyszczyki
do powiek firmy Avon posiadałąm w 3 kolorach: Mauved
metal, Turquoise Dream oraz Sage shimmer i każdy z nich ma pojemność 6 ml.
Niestety – kosmetyki nie sprawdziły się. Bardzo trudno je
się aplikowało oraz zbyt krótko utrzymywały się na powiece.
Jeden cień kosztował 20 złoty i myślę, że jest to zbyt
wygórowana cena. Nie polecam!
Lakier
do paznokci „New Beauty Line” udało mi się zakupić na jednym
ze straganików na Dworcu PKS za cenę 3 zł. Kolor jest piękny,
metaliczny i wystarczyła tylko 1 warstwa aby pokryć płytkę
paznokcia. Niestety, po pewnym czasie zaczął gęstnieć i robić
smugi, przez co paznokcie nie wyglądały estetycznie. Na szczęście
zużyłam go prawie całego i nie mam wyrzutów sumienia, iż
wyrzucam lakier o tak pięknym kolorze :) Jego dokładniejszą recenzję znajdziecie tutaj.
Pierwszy w kolejności zużyłam
szampon Palmolive z ekstraktem z oliwek do włosów długich i
półdługich. Duże opakowanie tego kosmetyku kosztowało mnie tylko
7 zł. Szampon bardzo dobrze pielęgnował moje włosy, łatwo się
pienił i był bardzo wydajny. Jednakże moje włosy bardzo lubią
przyzwyczajać się do danego typu kosmetyków. Już na sam koniec
stosowania szamponu, wręcz modliłam się by się skończył ;) Moje
włosy zaczęły niemiłosiernie puszyć się, elektryzować i miałam
z nimi dość dużo problemów przy układaniu jakiejkolwiek fryzury.
Myślę, że następnym razem skuszę się na ten szampon, ale w
wersji mniejszej.
Drugim szamponem jest Head &
Shoulders Sport Fresh. Recenzję o nim znajdziecie tutaj. Za małą
buteleczkę zapłaciłam 8 zł i myślę, że jak na jego koszmarne
działanie była to zbyt wygórowana cena. Szampon zamiast
zniwelować, to wywołał łupież. Nie polecam!
Nareszcie udało mi się zużyć tonik
witaminowy Garnier Essentials z ekstraktem z winogron. „Męczyłam”
się z nim prawie rok! Jest bardzo wydajny, nawet jak na moje dzienne 2 –
krotne jego stosowanie. Kosmetyk jest delikatny, nie podrażnił
mojej twarzy. Potrafił delikatnie ją oczyścić i odświeżyć
jednocześnie, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Jego cena wynosi
mniej więcej 9 – 10 zł za opakowanie.
Krem Nivea zapewne zna każda z nas.
Nadaje się do każdego typu cery, na każdą porę dnia. W moim
przypadku służył jako krem do rąk ( jeżeli miałam je bardzo
przesuszone ) albo w czasie intensywnego kataru, gdzie mój nos był
niemiłosiernie podrażniony. Krem możemy spotkać w różnych
wariantach pojemnościowych. Ja posiadałam wersję 75 ml za cenę
ok. 4 zł.
Peeling do ciała o zapachu gruszki
firmy Joanna zrecenzowałam dla Was tutaj, dlatego nie będę się
rozpisywać :) Jak dla mnie idealna pojemność, ponieważ stosowałam
go raz na 3 dni. Dobrze peelinguje, przepięknie pachnie i jest
bardzo wydajny. W sklepie można go znaleźć za ok. 5 – 6 zł.
Co do kokosowego kremu do rąk firmy
Ziaja mam dość mieszane uczucia. Pięknie pachnie, szybko się
wchłania, jednakże efekt nawilżenia jaki daje – jest bardzo
krótki. Z tego też powodu bardzo często go stosowałam i zbyt
szybko zużyłam. Jak widać musiałam przeciąć jego opakowanie, bo
wydobycie z niego resztek kremu jest wręcz koszmarem ;) Postaram się
w najbliższym czasie napisać na jego temat treściwą recenzję :)
Mus do ciała o zapachu mango i
brzoskwini firmy Farmona opisywałam Wam ostatnio. Niestety kosmetyk
był już na wykończeniu, a dziś nie można było z niego nic
wybrać. A szkoda! Mus ma przepiękny, egzotyczny zapach, bardzo
dobrze nawilża skórę i szybko się wchłania. Kosztuje ok. 13 zł
i myślę, że jeszcze nie raz do niego wrócę :)
Przedostatni zdenkowany kosmetyk to
krem do rąk Delicacy firmy Oriflame, który opisywałam Wam w tym
poście. Krem ma bardzo ładny zapach, szybko się wchłaniał,
jednakże jego wydajność pozostawiała wiele do życzenia.
Niestety, możecie go znaleźć jedynie w katalogach Oriflame.
Czas na ostatni zdenkowany kosmetyk –
dezodorant Nivea Pure & Natural Action o zapachu lotosu. Link do
jego recenzji znajdziecie tu. Dezodorant bardzo dobrze chroni przed
potem i ma ładny, delikatny zapach. Jednakże jego wydajność jest
przerażająco mała – kosmetyk skończył mi się po 2 tygodniowym
stosowaniu. Jego cena wynosi mniej więcej 8 – 10 zł.
Mam nadzieję, że jakoś wytrwałyście
do końca ;) Następnym razem postaram się albo krócej opisywać dany kosmetyk, albo robić częściej projekt denko.
Pozdrawiam!
Ja coś nie mam cierpliwości do zbierania opakowań, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńJa cierpliwość mam, ale z miejscem gorzej ;) Nie lubię jak puste opakowania zajmują mi miejsce, więc trzymam je na balkonie ^^
Usuńjestem tysięczną osobą która Cię odwiedza :D u mnie kosmetyki szybko się zużywają szczególnie lakiery,pomadki , za to balsamy trochę wolniej :D
OdpowiedzUsuńGratuluję ;D Ja namiętnie zużywam kremy do rąk ;) A błyszczyki, mimo że używam kilka razy dziennie, zużyć nie mogę ^^
Usuń