środa, 28 stycznia 2015

Od miłości do nienawiści jeden krok. W rolach głównych - "Cherries on snow" i "Hazelnut Coffee".

   Mam na imię Ala i jestem woskoholiczką. Uwierzcie, gdyby istniał klub "Anonimowych Woskoholiczek" to musiałabym się do niego zapisać ;) Fakt faktem, moja kolekcja nie jest tak duża jak niektórych dziewczyn. Jednak staram się wypalać tarty na bieżąco. By móc skusić się na kolejne wersje zapachowe, ot co.

   Kiedy nadarzyła się okazja by zakupić woski Yankee Candle, które standardowo nie są dostępne w Polsce, nie wahałam się i zamówiłam parę sztuk. Wśród nich znalazły się takie zapachy jak "Hazelnut Coffee" oraz "Cherries on snow". Jeden z nich stał się moim ulubieńcem, a drugi będę omijać szerokim łukiem...


Cherries on snow

   Kiedy po raz pierwszy poczułam zapach tego wosku to wiedziałam, że stanie się on moim ulubieńcem. Jego aromat nieco różni się, gdy wąchamy go "na sucho" ( czyli poprzez folię ) niż gdy wyczujemy go po rozpaleniu w kominku. W pierwszym przypadku zapach tarty kojarzy mi się z... likierem wiśniowym. Nie bójcie się, nie wyczujecie ani odrobiny alkoholu ;) Jednak, jak może kojarzycie, wiśnie tego rodzaju mają intensywny, ujmujący aromat. Sama nie jestem fanką tego typu słodkości ( jeżeli chodzi o ich spożywanie ), jednak nuty zapachowe tego wosku przed rozpaleniem przypadły mi do gustu. 


   Jego aromat zmienia się po rozpaleniu go w kominku. Nie przypomina już likierowych wiśni. O nie! Tarta pachnie jak torcik wiśniowy z odrobiną słodkiej, aromatycznej wanilii. Mniam! Jest to zapach dość słodki, intensywny, aczkolwiek nie duszący. I wyczujemy go w każdym zakamarku pokoju. Mmm :)


Hazelnut Coffee

    Miałam wielkie nadzieje co do tego wosku. Myślałam, że będzie pachniał jak świeżo zmielona, aromatyczna kawa z dodatkiem słodkiego, aczkolwiek nie mulącego syropu orzechowego. Cóż, tarta ta w rzeczywistości okazała się zupełnie inna...

    Już w folii wosk pachnie inaczej niż się tego po nim spodziewałam. Niby można wyczuć w nim nutę kawy, jednak jest to kawa przesłodzona, wręcz nie do "wąchania". W pierwszych minutach po wrzuceniu tarty do kominka - czuć aromat świeżo zmielonej, gorzkiej kawy. Niestety, ten zapach zmienia się po czasie. Zaczyna być bardzo intensywny, przesłodzony, duszący. O zgrozo, wyczuwam w nim jakby... szpitalną nutę! Tak jakby ktoś rozpalił ten wosk w szpitalu, wśród wszelakich lekarstw czy środków dezynfekujących! ;O


    Jeszcze gorzej jest jak zgasimy tealight w kominku, wyjdziemy na jakiś spacer czy zakupy i wrócimy do domu. Już przy wejściu poczujemy intensywny zapach pseudo kawy połączonej z specyficznym zapachem leków. Ja jeszcze jakoś daję radę funkcjonować przy takim aromacie. Jednak mój luby wręcz się nim dusi i otwiera w domu wszelkie możliwe okna...



    Do tarty "Cherries on snow" z chęcią powrócę w przyszłości. Oczywiście, jeżeli będę miała dostęp do produktów zamawanych w USA. Niestety, wosk "Hazelnut Coffee" bardzo mnie rozczarował i nie polecam go nikomu. Chociaż kto wie - może wśród Was znajdzie się osoba, która go bardzo lubi? ;)


Miłego wieczoru, Wasza A.

51 komentarzy:

  1. Żadnej nie znam ale tą drugą postaram się omijać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omijaj, omijaj. Dawno nie miałam tak brzydko pachnącego wosku ;O

      Usuń
  2. Również nie znam, ale tak jak ty rozczarowała bym się zapachem :( zapach kawy uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również uwielbiam kawę. Pić i ją czuć. A ten wosk, a mianowicie jego zapach, to istny koszmar dla nosa ;<

      Usuń
  3. Pseudo kawa - brzmi strasznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej jak ktoś jest miłośnikiem kawy i czuje takie coś :<

      Usuń
  4. Faktycznie Hazelnut coffee jest bardzo specyficzny i mnie na dłuższą metę też się nie spodobał. Zapachy owocowe uwielbiam więc może i ten zapach by mi się podobał, choć czytałam o nim negatywne opinie dlatego w gruncie rzeczy się na niego nie zdecydowałam, a miałam ochotę na świecę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, to może najpierw skuś się na wosk, a jak zapach Ci się spodoba to kup świecę? Bo jednak wydawać minimum 40 zł na nawet mniejszą świecę jest bez sensu jak jego aromat nie przypadłby Ci do gustu :)

      Usuń
  5. cherries on snow brzmią wspaniale, hazelnut coffee jestem mimo wszystko ciekawa - kocham i kawę i orzechy, ciekawa jestem jak zinterpretują go moje nozdrza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować można - czemu nie ;) Sama go nie polecam, bo jako miłośniczka kawy byłam nim strasznie rozczarowana...

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Może kiedyś któryś z nich trafi w Twoje ręce i przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  7. Nie znam ani jednego ani drugiego zapachu.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jeszcze żadnego wosku z YC nie miałam ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przed Tobą! ;) A nie lubisz produktów zapachowych? Czy po prostu nie kuszą Cię woski YC? ^^

      Usuń
  9. O matko ten drugi zapach musi być okropny!! :P Nienawidzę szpitalnych zapachów, więc z nim bym nie wytrzymała :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest przeokropny! Cieszę się, że już go zużyłam ;P

      Usuń
  10. ja lubię zapach tofi nawet jak jest duszacy i przymulający ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej jak widzę to woski to już przez monitor zapachy czuję :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wisienka kusi zapewne i pewnie chetnie bym ja wyprobowala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jest to jeden z ciekawszych zapachów wśród YC :)

      Usuń
  13. Ciekawa jestem tych zapachów. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie są dostępne w Mydlarniach - mogłabyś wtedy je powąchać...

      Usuń
  14. Pierwszy zapach pewnie by mi podpasował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ten pierwszy zapach spodobałby się większości dziewczyn ;)

      Usuń
  15. o jejku! Ja kocham kawę orzechową z syropem - klonowym chyba - tak sie nazywa. Woski chętnie powącham, tak najlepiej mi sie kupuje... często skuszona kombinacją powąchałam i okazało sie ze to nie to... szkoda że YC nie jest bliżej, ale też nie tak tragicznie daleko:)) ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, nigdy nie piłam kawy z syropem klonowym :) Ja Mydlarnię z woskami mam dość blisko od siebie, na szczęście. Jednak te powyższe dostępne są tylko w USA :(

      Usuń
  16. Hazelnut Coffee jak czytałam, że jest za słodki to myślałam, że przypadłby mi do gustu, bo lubię takie maksymalnie słodkie zapachy, ale jak doczytałam dalej o tej szpitalnej woni, to już wiem, że będę go omijała szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby był jeszcze przesłodzony - to może i bym wytrzymała jego zapach. Jednak ta szpitalna nuta... Koszmar!

      Usuń
  17. Zapachy to kwestia gustu, ciekawa jestem jakby mi te pasowały:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - każda z nas ma inny gust :) Szkoda, że te nie są dostępne w polskich sklepach - wtedy każda z nas mogłaby wyrobić sobie o nich opinię.

      Usuń
  18. Ja myślę, że aromat kawy jest w ogóle trudny do podrobienia, bo w wielu kosmetykach z kawą też wychodzi to sztucznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego chyba nie warto ryzykować i lepiej nie próbować produktów o tym zapachu. Jednak kawa jest zbyt wyjątkowym aromatem :)

      Usuń
  19. kawa musi walić kawą a nie jakimiś podróbkami kawy... to aromat jedyny i niepowtarzalny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Szkoda, że większość produktów o tym zapachu daleko odbiega od idealnego aromatu kawy :<

      Usuń
  20. Haha, nazywam się Marlena i jestem Yankeeholiczką :D a tak na serio to wisienek nie miałam okazji próbować, kawę wąchałam, ale nie mogłabym chyba jej palić u siebie, też właśnie czułam w niej tą szpitalną nutę, więc nie jesteś sama xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff, a myślałam, że mam urojenia co do tej szpitalnej nuty :D Wisienki Ci polecam - jak uda Ci się je dorwać. Szkoda, że część tart YC nie jest dostępna w Polsce ;<

      Usuń
  21. Nie miałam okazji poznać żadnego z tych zapachów :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeszcze nie miałam okazji ich wąchać ;) ten kawowo-lekowy raczej sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ooo! a przyznam, że w ciemno zdecydowałabym się na ten kawowy, a tu widzę, że byłby to błąd ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Coś mi się wydaje, że mi ani jeden, ani drugi wosk nie przypadłby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj Alicjo, w takim razie usiadłabym z Tobą w kółku Anonimowych Woskoholiczek;)
    Gdzie dorwałaś takie cuda jeśli to nie tajemnica? Na m.in. Hazelnut Coffee mam ochotę i kto wie może kiedyś dorwę. Zresztą ja chcę więcej, więcej i jeszcze więcej...:D

    OdpowiedzUsuń
  26. Zastanawiam się czy mi by spodobał się Hazelnut Coffee. Kawę uwielbiam, więc może.. Ale z wiśniowym bym się nie polubiła..

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja uwielbiam zapachy, w różnej postaci sprayów, świec, patyczków i oczywiście wosków. Mam sporą kolekcję. Niektórych zostały tylko okruszki. uwielbiam woski jedzeniowe i kwiatowe najbardziej

    OdpowiedzUsuń