Witajcie Moje Drogie! :)
Długo zastanawiałam się czy pisać dzisiejszy post - wczoraj poszalałam na Balu Inżyniera i jestem padnięta! Zabawa była fajna, choć parę razy miałam ochotę potrząsnąć niektórymi dziewczynami, które pić nie umieją a piją bez umiaru. A potem, takie istotki, zajmowały ubikacje na pół godziny, a kolejka do toalety robiła się coraz dłuższa i dłuższa... Kto by się nie poirytował? Ale! Mniejsza z tym! :) Przychodzę dzisiaj do Was z ulubieńcami stycznia!
Ulubieńców jest więcej niż w zeszłym miesiącu, ponieważ miałam możliwość testowania wielu nowych produktów. Jednakże to właśnie powyższa 10 zawładnęła moim sercem.
Ulubieńcami z działu 'Pielęgnacja ciała' okazało się szarlotkowe masło do ciała z Farmony, o którym pisałam TU, oraz żel peelingujący o zapachu arbuza, którego recenzję możecie znaleźć TU.
W masełku nie mogłam się nie zakochać! Ma przepiękny zapach, który idealnie rozbudzał mnie w zimowe wieczory. Bardzo dobrze nawilżał i odżywiał moją dość przesuszoną skórę, a jego zapach utrzymywał się dość długo na ciele. Niestety - już mi się skończył i musiałam pozbyć się jego opakowania :(
Żel peelingujący arbuzowy zachwycił mnie nie tylko swoim zapachem, ale możliwością stosowania go jako zwyczajny żel ( przy delikatniejszym masowaniu ciała ) oraz jako peeling. Jest w miarę dobrym zdzierakiem, polecam! :)
W styczniowych ulubieńcach nie mogło zabraknąć maseczek z Ziaji. Każda z nich idealnie nadaje się do cery mieszanej, której jestem posiadaczką. Maseczki dobrze nawilżają, odżywiają i matują moją skórę. Uwielbiam je!
Od stycznia zaczęłam używać kremu do twarzy Corine de Farme, który już przy pierwszym zastosowaniu podbił moje serce. Kosmetyk ma delikatną konsystencję, a jego zapach jest przepiękny! Oczywiście - jego działanie również mnie zadowala :) Dzięki niemu moja skóra jest idealnie nawilżona i bardziej promienna.
Zmywacz w żelu o zapachu mango oraz pilnik szklany firmy Donegal również podbiły moje serca. Zmywacz bardzo dobrze zmywa lakiery ( nawet te najciemniejsze ) i nie wysusza płytki paznokcia. A jego zapach umila nam dość częste zmywanie lakierów ;)
O pilniku szklanym pisałam TU. Bardzo dobrze wpłynął na kondycję moich paznokci i na pewno na długo zagości w mojej kosmetyczce :)
Czas na ostatnich ulubieńców stycznia - tym razem z działu 'Kolorówka'. W styczniu najbardziej sprawdziła mi się baza pod cienie firmy Kobo oraz pomadka Anti - Age firmy Eveline Cosmetics o bardzo intensywnym, różowym kolorze.
Baza pod cienie z Kobo jest moim pierwszym kosmetykiem tego typu, więc trudno jest mi ją porównać do innej. Jednakże bardzo dobrze utrzymuje cienie na powiece, które nie rolują się w załamaniach. Za jakiś czas mam zamiar napisać pełną recenzję tego kosmetyku :)
Pomadkę Eveline wygrałam w jednym z konkursów internetowych. Na początku byłam przerażona jej intensywnym kolorem. Jednakże po jej pierwszym użyciu - miło mnie zaskoczyła. Pomadka bardzo długo utrzymuje się na ustach ( nawet podczas jedzenia i picia ), nie podkreśla suchych skórek, nie roluje się. Jedna z lepszych pomadek, z którymi miałam do czynienia :)
Miałyście może któryś z powyższych kosmetyków? Co o nich sądzicie? A jacy są Wasi ulubieńcy stycznia? :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! :)
Oj pokochałabym na pewno szarlotkowe masełko. Już to czuję przez monitor :D Tak samo arbuzowy żelo-peeling :) Hmm a mój ulubieniec? Chyba krem do twarzy Nivea aqua effect, chociaż używam go dłużej niż tylko w styczniu :)
OdpowiedzUsuńLubię te maseczki z ziaja :)
OdpowiedzUsuńobserwuję i liczę na rewanż
http://linka-kattalinka.blogspot.com/
zmywacz mnie kusi, a i ten żel peelingujący, na pewno niebawem znajdzie się w mojej łazience ;)
OdpowiedzUsuńpędzelki gorąco polecam :)
Miałam tą bazę z Kobo i też była moim ulubieńcem ;)
OdpowiedzUsuńMasło do ciała -nie bawem znajdzie się w mojej kosmetyczce ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
raspberry-and-strawberry.blogspot.com
To masełko fajnie pachnie
OdpowiedzUsuńMaseczki Ziaja również goszczą na mojej twarzy :)
OdpowiedzUsuńTeż mam ten żel arbuzowy i masło szarlotkowe, ale czekają na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńTe maselka farmony to tortura- wszyscy maja tylko nie ja :(
OdpowiedzUsuńJa posiadam 'jakis' szklany pilnik, chyba w Superpharm kupilam i nie wyobrazam sobie zycia bez niego :)
zelowy zmywacz? :>
Przygarnęłabym żel arbuzowy <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i dodaję do obserwowanych :)
Masełko super, obłędny zapach. Żel Joanny też fantastyczny!
OdpowiedzUsuńZmywacz i pilnik to też moi ulubieńcy :)
Ten krem Corine mnie ciekawi :) Mam nadzieję, że bal inżyniera się udał! Pomimo tych toaletowych incydentów ;)
OdpowiedzUsuńżel z arbuzem będzie mój :)
OdpowiedzUsuńA wiesz może czy Ziaja ma jakieś maseczki dla cery normalnej? Z chęcią wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie ten kremik Corine de Farme. Gdzie można go kupić i ile mniej więcej kosztuje?
OdpowiedzUsuńNie dziwię się że to ulubieńcy - same cudowności!
OdpowiedzUsuńA co do balu...też irytują mnie takie dziewczyny ;)
Nic nie miałam, ale mam zamiar zakupić żel z Joanny i masełko z Farmony. ;-)
OdpowiedzUsuńmasełko ma boski zapach
OdpowiedzUsuńooo jesteś kolejna osóbką, która chwali ten krem Corine de Farme!
OdpowiedzUsuńw takim razie muszę i ja go wypróbować ;)
O są tu też i moi ulubieńcy ;)Pilnik i zmywacz ekstra ! :)
OdpowiedzUsuńprzepiękna ta fuksja Eveline;)
OdpowiedzUsuńszarlotkowe masełko też bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńArbuzowy peeling - muszę go mieć :D
OdpowiedzUsuńMam też tą pomadkę i bardzo ją lubię.
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
pomadka jest prześliczna!
OdpowiedzUsuńAle fajni ulubieńcy
OdpowiedzUsuńjej, ten arbuzowy peeling wygląda super!
OdpowiedzUsuńa te maseczki ubóstwiam.
Maseczki z Ziaji są rewelacyjnie i też spełniają oczekiwania, co do mojej - podobnie jak w Twoim przypadku - mieszanej cery ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować ten peeling ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam,
Asia
marzę o tym masełku z Farmony...
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńszarlotkowe masełko kusi :)
OdpowiedzUsuńAle smakowicie wygląda ten żel peelingujący - można by się pomylić i "skubnąć" trochę ;)
OdpowiedzUsuń