Hej!
Dzisiaj nad ranem powróciłam do Wrocławia i mimo 10 godzinnego snu - nie mogę jakoś się ogarnąć ;) Wypad do Warszawy mogę zaliczyć do tych udanych. "Napadłam" na Złote Tarasy i zakupiłam parę rzeczy, jednakże byłam zawiedziona wyposażeniem niektórych sklepów w tej galerii. Z tego też względu, dzisiaj w Pasażu Grunwaldzkim nadrobiłam zaległości i dokupiłam sobie parę ciuchów ;) Ale o tym już niedługo :)
Pod koniec czerwca, na jednym ze spotkaniu blogerek, otrzymałam peeling wygładzający z marchewką oraz otrębami owsianymi marki Zielone Laboratorium. Było to moje pierwsze spotkanie z produktami owej firmy, więc byłam zaintrygowana ich jakością i tym, jak się u mnie spiszą.
Kosmetyk znajduje się w plastikowym opakowaniu o ładnym wyglądzie i wadze 300 g. Na początku myślałam, iż produkt ten wystarczy mi na długi okres czasu. Przecież 300 gram to dużo, prawda? Niestety, po mniej więcej 6 użyciach w opakowaniu nic mi nie pozostało. Dla wyjaśnienia - używam peelingów średnio co 3 dzień. Czyli ten kosmetyk starczył mi na mniej niż 3 tygodnie. Trochę kiepsko jak na kosmetyk za 50 zł...
A dla zainteresowanych - skład kosmetyku:
Kosmetyk nie zawiera PEG-ów, silikonów, olejów mineralnych, parabenów czy sztucznych barwników. Zamiast tego, w jego składzie można znaleźć takie oleje jak olej marchwiowy czy słonecznikowy. Przynajmniej skład wydaje się być dobry :)
Kosmetyk ten jest peelingiem cukrowym. Ma dość zbitą konsystencję, którą dość trudno wydobywa się z tak dużego pojemnika. Jego używanie też nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Zamiast cieszyć się rytuałem peelingowania, musimy uważać, aby produkt nie spadł nam do wanny czy pod prysznic. A mi tak parę razy się zdarzyło...
Co do zapachu kosmetyku - jest on dość specyficzny i trudno mi określić jakie nuty zapachowe w nim dominują. Jednakże na pewno mogę stwierdzić, iż jest on intensywny i lekko duszący. Zapewne niektórym z Was nie przypadłby do gustu.
I co najważniejsze - jego działanie! Produkt bardzo dobrze masuje ciało i delikatnie je wygładza. Dzięki niemu moja skóra była delikatna i miękka w dotyku. I do tego pachnąca - chociaż dla niektórych to może nie być zaletą ;)
Jednakże produkt ten robił coś, co od razu eliminuje go przy kolejnym wyborze peelingów do ciała. A mianowicie - pozostawia on na skórze oleistą warstwę. Zapewne jest to spowodowane zawartością olejków w jego składzie, ale mimo wszystko - nie znoszę czuć na swojej skórze jakiejkolwiek tłustawej warstwy.
*****
Jestem nieco zawiedziona owym produktem. Niby dobrze peelinguje i wygładza skórę, ale jednocześnie jest mało wydajny i pozostawia na skórze nieprzyjemną, oleistą warstwę. Szczerze? Gdybym miała wybierać pomiędzy peelingiem z Zielonego Laboratorium o bardzo dobrym składzie, a peelingiem z Farmony - wybrałabym ten drugi.
Wiadomo, każdy ma inne upodobania :) I peeling ten może u każdej z Was spisać się inaczej.
A teraz wszystkim życzę dobrej nocki. Dobranoc! ;)
Ajaj 50 zł za 3 tygodnie to ja też zdecydowanie podziękuję. :]
OdpowiedzUsuńi ja :D
Usuńtroszkę drogi... ale myślę, że warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTo fakt - cena nie zachęca do zakupu.
OdpowiedzUsuńMoże na jego miejsce znalazłby się inny odpowiednik o równie dobrym działaniu :)
nie znam tego peelingu :)
OdpowiedzUsuńlubię takie "gęste" peelingi,ale bez przesady z tą ceną..
OdpowiedzUsuńMarchewki i płatki owsiane brzmią moim zdaniem bardzo kusząco. Z tłustą warstewką też bym sobie dała radę :)
OdpowiedzUsuńTłusta warstwa u mnie go dyskwalifikuje :( I zapach, to uciekanie też nie działa na jego korzyść :((
OdpowiedzUsuńmnie tłusta warstwa z naturalnych olei w ogóle by nie przeszkadzała.
OdpowiedzUsuńszkoda ze cena taka wysoka..
OdpowiedzUsuńZa taką cenę i wystarcza na 3 tyg tylko? Lekka przesada ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie nie lubię jak zostaje ta oleista warstwa.. I dlatego przeważnie zamiast kupować peeling, robię go sama. :)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, ale jednak za wysoka cena dla mnie, mimo, że mało się peelinguje :)
OdpowiedzUsuńJeśli trafisz do Berlina to Lush tylko i wyłącznie na Schlossstrasse 15, kobitki w tym sklepie są niesamowite, do innego w Belinie już nigdy nie pójdę :P a niedaleko też jest Primrk, więc można wstąpić po drodze :D
Mi tłusta warstwa na skórze nie przeszkadza i lubię takie gęste kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
http://monika-agness.blogspot.com/
It looks good... I would like to try it!!!!
OdpowiedzUsuńKisses doll!
Świetne opakowanie. :D Ciekawa jestem tego produktu :)
OdpowiedzUsuńJego wygląd mi się bardzo podoba. Ja na pewno bym była z niego zadowolona, lubię takie naturalne cudeńka ;)
OdpowiedzUsuńDrogie troszkę :/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
Zapowiada się bardzo ciekawie, lubimy takie produkty;*:)
OdpowiedzUsuńOooo a ja za te olejki z pewnością bym go polubiła - nie musiałabym się później męczyć z wcieraniem balsamów ;)
OdpowiedzUsuń50zł trochę drogo wolałaby sobie ukręcić domowy peeling:)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej o nim nie słyszałam ani go nie uzywałam.
OdpowiedzUsuńA mnie ta marchewka odstrasza, choć cała reszta raczej zachęca. Miewałam już peelingi (zwłaszcza te naturalne) które pozostawiały tłustą warstwę - nie musiałam wtedy używać balsamu, skóra była odżywiona.
OdpowiedzUsuń