niedziela, 22 września 2013

O wygładzającym peelingu marki Zielone Laboratorium.

Hej!

   Dzisiaj nad ranem powróciłam do Wrocławia i mimo 10 godzinnego snu - nie mogę jakoś się ogarnąć ;) Wypad do Warszawy mogę zaliczyć do tych udanych. "Napadłam" na Złote Tarasy i zakupiłam parę rzeczy, jednakże byłam zawiedziona wyposażeniem niektórych sklepów w tej galerii. Z tego też względu, dzisiaj w Pasażu Grunwaldzkim nadrobiłam zaległości i dokupiłam sobie parę ciuchów ;) Ale o tym już niedługo :)

   Pod koniec czerwca, na jednym ze spotkaniu blogerek, otrzymałam peeling wygładzający z marchewką oraz otrębami owsianymi marki Zielone Laboratorium. Było to moje pierwsze spotkanie z produktami owej firmy, więc byłam zaintrygowana ich jakością i tym, jak się u mnie spiszą.


   Kosmetyk znajduje się w plastikowym opakowaniu o ładnym wyglądzie i wadze 300 g. Na początku myślałam, iż produkt ten wystarczy mi na długi okres czasu. Przecież 300 gram to dużo, prawda? Niestety, po mniej więcej 6 użyciach w opakowaniu nic mi nie pozostało. Dla wyjaśnienia - używam peelingów średnio co 3 dzień. Czyli ten kosmetyk starczył mi na mniej niż 3 tygodnie. Trochę kiepsko jak na kosmetyk za 50 zł...

    A dla zainteresowanych - skład kosmetyku:


      Kosmetyk nie zawiera PEG-ów, silikonów, olejów mineralnych, parabenów czy sztucznych barwników. Zamiast tego, w jego składzie można znaleźć takie oleje jak olej marchwiowy czy słonecznikowy. Przynajmniej skład wydaje się być dobry :)

   Kosmetyk ten jest peelingiem cukrowym. Ma dość zbitą konsystencję, którą dość trudno wydobywa się z tak dużego pojemnika. Jego używanie też nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Zamiast cieszyć się rytuałem peelingowania, musimy uważać, aby produkt nie spadł nam do wanny czy pod prysznic. A mi tak parę razy się zdarzyło...


   Co do zapachu kosmetyku - jest on dość specyficzny i trudno mi określić jakie nuty zapachowe w nim dominują. Jednakże na pewno mogę stwierdzić, iż jest on intensywny i lekko duszący. Zapewne niektórym z Was nie przypadłby do gustu.

   I co najważniejsze - jego działanie! Produkt bardzo dobrze masuje ciało i delikatnie je wygładza. Dzięki niemu moja skóra była delikatna i miękka w dotyku. I do tego pachnąca - chociaż dla niektórych to może nie być zaletą ;)

   Jednakże produkt ten robił coś, co od razu eliminuje go przy kolejnym wyborze peelingów do ciała. A mianowicie - pozostawia on na skórze oleistą warstwę. Zapewne jest to spowodowane zawartością olejków w jego składzie, ale mimo wszystko - nie znoszę czuć na swojej skórze jakiejkolwiek tłustawej warstwy.

*****

Jestem nieco zawiedziona owym produktem. Niby dobrze peelinguje i wygładza skórę, ale jednocześnie jest mało wydajny i pozostawia na skórze nieprzyjemną, oleistą warstwę. Szczerze? Gdybym miała wybierać pomiędzy peelingiem z Zielonego Laboratorium o bardzo dobrym składzie, a peelingiem z Farmony - wybrałabym ten drugi.

Wiadomo, każdy ma inne upodobania :) I peeling ten może u każdej z Was spisać się inaczej. 

A teraz wszystkim życzę dobrej nocki. Dobranoc! ;)

23 komentarze:

  1. Ajaj 50 zł za 3 tygodnie to ja też zdecydowanie podziękuję. :]

    OdpowiedzUsuń
  2. troszkę drogi... ale myślę, że warto wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To fakt - cena nie zachęca do zakupu.
    Może na jego miejsce znalazłby się inny odpowiednik o równie dobrym działaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię takie "gęste" peelingi,ale bez przesady z tą ceną..

    OdpowiedzUsuń
  5. Marchewki i płatki owsiane brzmią moim zdaniem bardzo kusząco. Z tłustą warstewką też bym sobie dała radę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tłusta warstwa u mnie go dyskwalifikuje :( I zapach, to uciekanie też nie działa na jego korzyść :((

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie tłusta warstwa z naturalnych olei w ogóle by nie przeszkadzała.

    OdpowiedzUsuń
  8. szkoda ze cena taka wysoka..

    OdpowiedzUsuń
  9. Za taką cenę i wystarcza na 3 tyg tylko? Lekka przesada ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Strasznie nie lubię jak zostaje ta oleista warstwa.. I dlatego przeważnie zamiast kupować peeling, robię go sama. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wygląda ciekawie, ale jednak za wysoka cena dla mnie, mimo, że mało się peelinguje :)
    Jeśli trafisz do Berlina to Lush tylko i wyłącznie na Schlossstrasse 15, kobitki w tym sklepie są niesamowite, do innego w Belinie już nigdy nie pójdę :P a niedaleko też jest Primrk, więc można wstąpić po drodze :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi tłusta warstwa na skórze nie przeszkadza i lubię takie gęste kosmetyki :)

    pozdrawiam :)
    http://monika-agness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. It looks good... I would like to try it!!!!
    Kisses doll!

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne opakowanie. :D Ciekawa jestem tego produktu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jego wygląd mi się bardzo podoba. Ja na pewno bym była z niego zadowolona, lubię takie naturalne cudeńka ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Drogie troszkę :/
    Zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapowiada się bardzo ciekawie, lubimy takie produkty;*:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oooo a ja za te olejki z pewnością bym go polubiła - nie musiałabym się później męczyć z wcieraniem balsamów ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. 50zł trochę drogo wolałaby sobie ukręcić domowy peeling:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam ani go nie uzywałam.

    OdpowiedzUsuń
  21. A mnie ta marchewka odstrasza, choć cała reszta raczej zachęca. Miewałam już peelingi (zwłaszcza te naturalne) które pozostawiały tłustą warstwę - nie musiałam wtedy używać balsamu, skóra była odżywiona.

    OdpowiedzUsuń