Hej dziewczyny!
Mimo iż jest lato i słońce potrafiło przez parę ( paręnaście? ) dni z rzędu prażyć jak szalone, to nie lubiłam leżeć ciągle na plaży ( tudzież trawce ;) ) i się opalać. Wolę bardziej aktywne spędzanie czasu nad jeziorem. Mimo tego - udało mi się nieco opalić.
Ale co zrobić, kiedy nagle wyjeżdża się w nieco chłodniejsze kraje, a chce się zachować swoją opaleniznę?
W tym przypadku idealnie sprawdził się balsam delikatnie brązujący marki Flos-lek. Nie jest to typowy samoopalacz - kosmetyk nie zapewni nam idealnie brązowej skóry w kilka dni. Jednakże potrafi on pogłębić i utrwalić naszą opaleniznę.
Produkt znajduje się w plastikowym, giętkim opakowaniu z otwarciem typu "klik", które umieszczone jest na samym jego dole. Co do składu kosmetyku - oto on:
Balsam posiada średnią gęstą konsystencję o beżowym zabarwieniu. Co do jego zapachu - jestem w nim zakochana! Jest słodki, intensywny, aczkolwiek nie duszący. Na pewno umila mi moją codzienną pielęgnację ;)
Kosmetyk szybko wchłania się w skórę i nie pozostawia na niej tłustej warstwy. Balsam poprawił stan nawilżenia i odżywienia mojej skóry, co jest jego niewątpliwą zaletą.
A co z efektem brązującym skórę?
Na efekty musiałam poczekać mniej więcej 3 - 4 dni, przy czym balsamu używałam rano jak i wieczorem. Dzięki niemu moja skóra wyglądała na bardziej opaloną niż była w rzeczywistości, ale efekt ten nie wyglądał sztucznie jak przy zbyt dużej ilości wizyt w solarium ;)
Balsam brązujący marki Flos-lek utrwalił moją opaleniznę, z czego jestem bardzo zadowolona. Tym bardziej, iż chwilowo nie mam jak zażywać kąpieli słonecznych - ach, ta zmienna londyńska pogoda! :)
*****
Używałyście kiedyś tego produktu? A może wolicie typowe samoopalacze albo wizyty w solarium?
Miłej nocki, Al.
nie robi smug ani nic w tym stylu? :)
OdpowiedzUsuńNie znam go, ale mam nadzieję, że sprawuje się dobrze
OdpowiedzUsuńa przy tym rewelacyjnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńnigdy o nim nie słyszałam, używałam lirene , który dawał super efekt ale niestety zawiera parafinę , co całkowicie go u mnie skreśla ..
OdpowiedzUsuńU mnie nie ma czego utrwalać :D:D
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, a chętnie bym go poznała , bo zależy mi na utrwaleniu i poglębieniu opalenizny:D Nie brudzi jasnych rzeczy?
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńtego nie mialam a szkoda:P
OdpowiedzUsuńU mnie bez utrwalania opalenizna, trwa i trwa... :D Ale ciągle jestem w ruchu, to fakt ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńhttp://monika-agness.blogspot.com/
Pierwszy raz widzę ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, muszę chyba poczekać na przyszłe lato, w tym testowałam Lirene brązujący i tak średnio jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze. Może wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMam ten balsam i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńJa nie używam takich kosmetyków. Wolę być blada :D
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę ;P
OdpowiedzUsuńuwielbiam go, kocham go, jest najlepszy!!!
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Może się na niego skuszę, bo lubię balsamy brązujące, a ten z Ziaji jest tragiczny.
OdpowiedzUsuńa ja już sobie zrobilam nadzieje,ze frappucino z ciastkami ... :( :P zycie kucharza jest zle, obraca się tylko wokół jedzenia!haha ;d
OdpowiedzUsuńmusze go kupic! Moja opalenizna to tragedia :D
Mam taki balsam od Lirene i też się sprawdził u mnie ;)
OdpowiedzUsuńja w tym roku na wakacjach miałam podobny balsam z bielendy, też sprawdził się całkiem przyzwoicie ;)
OdpowiedzUsuńfajny balsamik, lubię floslek
OdpowiedzUsuńJak wiesz tez go mam i uwielbiam :) moje nogi wreszcie są opalone :D
OdpowiedzUsuń