czwartek, 28 lutego 2013

Hipoalergiczna emulsja do higieny intymnej z szałwią i ogórkiem od Białego Jelenia.

Cześć dziewczyny!

     Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić pewien kosmetyk, który bardzo miło zaskoczył mnie swoim działaniem. Mowa tutaj o hipoalergicznej emulsji do higieny intymnej z szałwią i ogórkiem marki Biały Jeleń.


     Do tej pory moim ideałem wśród kosmetyków dbających o higienę intymną były produkty z Ziaji. Rzadko kiedy kupowałam inne kosmetyki tego rodzaju, ponieważ bałam się, iż moja skóra niezbyt dobrze zareaguje podczas kontaktu z innym żelem, bądź emulsją. W tym przypadku jeden z produktów Biały Jeleń - pozytywnie mnie zaskoczył.

     Kosmetyk znajduje się w 300 ml opakowaniu. Jest ono przezroczyste - co umożliwia nam ciągłe kontrolowanie jego zawartości. Jedyną wadą buteleczki jest jego otwarcie typu "Press". Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby wbudowanie pompki.

     Skład kosmetyku przedstawiam na poniższym zdjęciu:


     Jeśli chodzi o konsystencję kosmetyku - nie jest ona ani za rzadka, ani za gęsta i pozwala na wydobycie odpowiedniej ilości emulsji na dłoń. Bardzo spodobał mi się kolor produktu jak i jego zapach, który jest delikatny, ale przyjemny.


     Przed pierwszym użyciem owej emulsji trochę obawiałam się jak moja skóra na nią zareaguje. Moje obawy były bezpodstawne - kosmetyk nie wywołał u mnie żadnej alergii jak i podrażnień.

    Emulsja bardzo dobrze dba o miejsca intymne, odświeża je i łagodzi wszelakie podrażnienia. Dodatkowo zawiera ona kompleks przeciwzapalny z naturalnym prebiotykiem, co pozytywnie wpływa na naszą mikroflorę w 'tamtych' miejscach :)


     Jest to pierwszy, ale na pewno nie ostatni kosmetyk marki Biały Jeleń, który mam zamiar przetestować. Z tego co wiem - w ofercie Polleny Ostrzeszów znajduje się przynajmniej jeszcze jeden kosmetyk do higieny intymnej. Jak wykończę swoje zapasy - na pewno go kupię :)

Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.


Fakt, iż dostałam kosmetyk do przetestowania - nie wpłynął na moją opinię.

Jakie kosmetyki do higieny intymnej Wy stosujecie? Macie jakiegoś swojego ulubieńca? :)

Pozdrawiam, A. :)


środa, 27 lutego 2013

Mini haul kosmetyczny + przesyłka od Tołpy :)

Hej dziewczyny!

     Wczorajszy dzień pod względem zdobytych kosmetyków - mogę zaliczyć do udanych. W południe zostałam zaskoczona przez kuriera, który przyniósł mi tajemniczy, szczelnie zapakowany karton, a wieczorem ja zrobiłam sobie małą przyjemność i kupiłam parę drobiazgów :)

Zacznijmy od wypadu do Rossmanna.


     Skusiłam się na cztery kosmetyczce produkty i tylko jeden z nich był moją zachcianką ;) Oczywiście mowa tutaj o lakierze do paznokci Wibo. Jednakże wspomnę o nim na samym końcu.

     O pomadkach ochronnych Laura Conti słyszałam kilka pozytywnych opinii. Jako, że do tej pory stosowałam wyłącznie produkty do ust z Nivei, postanowiłam zaryzykować i wziąć jedną pomadkę w wariancie wiśniowym. Dopiero w domu, po nałożeniu kosmetyku na usta, zauważyłam, że ma ona dodatek w postaci... mięty. Nie tego się po niej spodziewałam, ale nie jest źle ;) Pomadka kosztowała mnie ok. 4,50 zł.

     Kolejnym produktem przeze mnie kupionym jest antyperspirant Rexona o nazwie "Happy". Stosowałam wiele wariantów tego kosmetyku, ale tego w fioletowym opakowaniu - ani razu. Na dniach powinien skończyć się mój dezodorant z Fa i dopiero wtedy przekonam się jak pachnie i jak sprawdzi się powyższa Rexona :) Cena kosmetyku - nie całe 8 zł.

     Ostatnim niezbędnym dla mnie kosmetykiem okazał się krem do rąk. Jako, że nigdy nie miałam tego produktu z firmy Isana - postanowiłam zaryzykować i wybrałam ten o zapachu oliwkowym. Jestem ciekawa jego działania ;) A jego cena to - ok. 3,50 zł.

     Czas na ostatni kosmetyk, który udało mi się kupić w Rossmannie. Jest to jeden z lakierów Wibo z serii Gel Like, która została zaprojektowana przez blogerki. Miałam do wyboru tylko 5 odcieni tego kosmetyku - reszta była już wykupiona. Wybór padł na lakier nr 10, czyli Mglistą Poświatę.


     Lakier ma dość specyficzny kolor - niby to mleczny, ale z delikatną nutą seledynową. Co mnie bardzo zdziwiło - na paznokciach nie widać złotych drobinek, które zawarte są w buteleczce. A to głównie dla nich zakupiłam ten produkt.


     Mam nadzieję, że na powyższym zdjęciu zauważycie te złote drobinki, o które mi chodzi ;) Cena lakieru - 5,99 zł.

     A teraz czas na dość sporę przesyłkę, która wywołała szeroki uśmiech na mej twarzy.


    Jest to zestaw kosmetyków Tołpa, które zostały wybrane dla mnie na podstawie wypełnionej przeze mnie ankiety. Dzięki temu został sporządzony specjalny plan pielęgnacji, który ma mi pomóc w dbaniu o moją mieszaną skórę twarzy, przetłuszczające się włosy oraz zmniejszyć ten nieszczęsny cellulit ;)


     Oprócz kosmetyków dla mnie znalazły się tutaj 3 produkty dla mojego W. - są to dwa kremy do twarzy oraz żel do mycia twarzy. Już jestem ciekawa jego opinii ;)

Kosmetyki do testów firmy Tołpa otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.


Miałyście może któryś z powyższych kosmetyków? Jakie macie o nich zdanie?

Pozdrawiam, Alicja :)

wtorek, 26 lutego 2013

Tagi: Moje kosmetyczne dziwactwa i sekrety oraz Liebster Award po raz drugi :)

Hej dziewczyny!

     Dzisiaj przygotowałam dla Was trochę luźniejszy post. Jako, że trochę się przeziębiłam i nie mam zbyt dużej weny na pisanie kolejnej recenzji kosmetyku, postanowiłam odpowiedzieć na dwa TAG-i, do których zostałam zaproszona w ostatnim czasie. 

     Pierwszy TAG to "Moje kosmetyczne dziwactwa i sekrety", do którego zostałam zaproszona przez MiliionThoughts94 - dziękuję bardzo za otagowanie! :)


1. Do 20 roku życia nie używałam kosmetyków do demakijażu. I piszę to serio, serio ;) Makijaż zmywałam zwyczajną wodą. Następnie stosowałam żel lub piankę do mycia twarzy. I tyle.

2. Raz na tydzień zmieniam szampony do mycia włosów. Jest to spowodowane faktem, iż moje włosy bardzo szybko przyzwyczajają się do danego kosmetyku. Chwilowo mam 4 szampony, które stosuję naprzemiennie :)

3. Mam okresy, kiedy zmieniam kolor paznokci codziennie. I to nie z tego powodu, że pojawiły się na nich odpryski. To jest wyłącznie mój kaprys ;)

4. Mam masło do ciała, które używam w dni robocze i te, które stosuję w weekendy ^^ Nie lubię ciągle stosować tego samego kosmetyku, dlatego na weekend robię sobie małą odmianę.

5. W swojej torebce zawsze noszę pomadkę ochronną, błyszczyk i krem do rąk. Bez tych 3 produktów - nie ruszę się z domu :)

******

     Drugim tagiem jest "Liebster Blog", do którego zaprosiła mnie Dżoana - również dziękuję za otagowanie :) 


1. Co Cię skłoniło do blogowania?

     Chęć dzielenia się swoimi wrażeniami z testowania z kosmetyków, możliwość poznania nowych osób i przeżycia miłych chwil :)

2. Co masz zawsze w kosmetyczce?

     Podkład, korektor, puder, róż, tusz, pomadkę ochronną i błyszczyk :) Dodatkowo - pilniczek oraz mały krem do rąk ;)

3. Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk, który już od dłuższego czasu kupujesz?

     Jest to dość trudne pytanie, ponieważ ostatnimi czasy kupuję coraz to nowsze produkty. Przez jakiś czas byłam uzależniona od czerwonego kremu do rąk z Garniera :)

4. Ulubione seriale?

"Glee" i "Chirurdzy".

5. Ulubiony aktor/aktorka.

     Kolejne trudne pytanie ;) Po dość długim zastanowieniu się: Aktor - Johnny Depp, Aktorka - Anne Hathaway.

6. Kawa czy herbata?

     Oczywiście - kawa! Z dodatkiem smakowego syropu i mleka :)

7. Co najchętniej jesz?

     Jestem uzależniona od mięsa i warzyw. Mój każdy posiłek składa się z obu tych składników ;) Uwielbiam wszelakie sałatki z kurczakiem, sałatą, pomidorem, ogórkiem, kukurydzą i oliwkami. A ostatnio jestem uzależniona od... zupy pomidorowej ;)

8. Masz jakieś triki urodowe?

     Hm, raczej nie mam i nie znam żadnych trików ;)

9. Korzystasz z rad umieszczonych w czasopismach?

     To zależy czego dotyczą. Rady typu "Jak sporządzić domową maseczkę?" - tak, a typu sercowego - nie ;)

10. Jakie miejsce na świecie najchętniej byś odwiedziła?

     Jest jedno takie miejsce - Hiszpania :)


A moje pytania to:

1. Jakie perfumy preferujesz?
2. Masz 3 minuty na zrobienie makijażu. Co użyjesz? ;)
3. Jakie jest Twoje marzenie?
4. Na co wydałabyś 1 000 000 złotych?
5. Bez jakiego kosmetyku nie możesz się obejść?
6. Jakie kosmetyki do ust królują w Twojej kosmetyczce?
7. Gdybyś mogła zmienić coś w swoim życiu - co to by było?
8. Twój ulubiony film to...?
9. Jaki masz styl ubierania się?
10. Skąd wzięła się nazwa Twego bloga? :)

A otaguję:


     Nic na siłę - jeśli ktoś nie chce, nie musi brać udziału ;) Sama dość rzadko biorę udział w tego typu TAG-ach. A dzisiaj - miałam na nie ochotę :)

Tyle na dzisiaj. Życzę Wam miłego wieczoru :)

Pozdrawiam! :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

Truskawkowe masełko do ciała od Joanny.

Cześć dziewczyny! :)

     Niektóre z Was zapewne wiedzą, że jakiś czas temu firma Joanna przeprowadzała na swoim profilu na fb nabór testerek w ramach akcji "Gotowa na wiosnę". Zadaniem dziewczyn było wysłanie na podany adres e-mail tak zwanego "Profilu urodowego", zostawienie komentarza pod zdjęciem kosmetyku, który chciały przetestować oraz... cierpliwe czekanie na werdykt :)

     Kilka dni przed zakończeniem tej akcji udało mi się znaleźć w gronie wybranych testerek. I tak oto otrzymałam truskawkowe masło do ciała.


     Masełko znajduje się w 250 gramowym opakowaniu, na którym znajduje się mnóstwo zdjęć smakowitych truskawek. Aż samemu ma się ochotę na truskawki z bitą śmietaną, mmm! :)

     Skład kosmetyku znajdziecie poniżej:


     Jeszcze parę miesięcy temu nie przepadałam za tego typu opakowaniami, w których znajduje się owy kosmetyk. Wolałam, aby produkt zamknięty był w wyciskanej tubce - było to po prostu dla mnie bardziej wygodne i poręczne. Jednakże po jakimś czasie zaczęłam mieć dość ciągłego rozcinania tubek i wydobywania z nich resztek kosmetyków. Tym bardziej, że część z nich wysychała pod wpływem ciągłego kontaktu z powietrzem.

     Tutaj lepszym rozwiązaniem okazały się odkręcane opakowania, gdzie można było wydobyć masło aż do samego jego końca.


     Pierwsze co urzekło mnie w tym kosmetyku to jego zapach. Jest słodki, ale nie duszący. Czuć w nim nutę truskawkową i nie jest to zapach chemiczny. Nie wiem czemu, ale skojarzył on mi się z cukierkami musującymi, które zajadałam jeszcze w podstawówce ;)

     Konsystencja masła jest dość gęsta i ma różowy kolor, lecz to chyba nikogo nie powinno zdziwić ;) 


     Kosmetyk z łatwością rozsmarowuje się po skórze i nie tworzy białych smug, tak jak w przypadku innych produktów do pielęgnacji ciała. Czas wchłaniania się masła zależy od tego jak grubą warstwę nałożymy na nasze ciało. Ja staram nie przesadzać z jego ilością, bo jestem dość niecierpliwą osobą :)

    Tak wygląda zbyt duża ilość rozsmarowanego masełka:


     I teraz najważniejsze - jakie działanie ma to masełko? Przede wszystkim bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę, pozostawiając ją delikatną i gładką w dotyku. Jednakże nie radziłabym używać go od razu po goleniu, bo może wywołać delikatne pieczenie :)

     Dużym plusem tego kosmetyku jest również fakt, iż jego zapach długo utrzymuje się na skórze. Mam zwyczaj balsamowania / kremowania się wieczorem, przed spaniem. Kiedy budzę się rano - dalej czuję na sobie słodki, truskawkowy zapach :)


     Truskawkowe masło do ciała z Joanny jest również bardzo wydajne. Stosuję go już od tygodnia i jego ubytek jest minimalny. 

     Jego cena również kusi do zakupy. Z tego co kojarzę to w Superpharm jego cena nie przekracza 10 zł. Niestety - nie jestem tego w 100 % pewna :)

     Podsumowując - jestem bardzo zadowolona z działania jak i z zapachu tego masełka, które umila mi codzienną pielęgnację. Dlatego też bardzo dziękuję firmie Joanna za możliwość przetestowania tego produktu :)


Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na moją opinię o nim.

Stosowałyście kiedyś masła do ciała firmy Joanna? A może wolicie inne ich kosmetyki do pielęgnacji ciała?

Pozdrawiam, Ala :)

niedziela, 24 lutego 2013

Rzęsy jak marzenie dzięki tuszowi Volume Booster z Lovely.

Hej dziewczyny!

     Jak może pamiętacie - jakiś czas temu doszła do mnie paczuszka z trzema nowymi tuszami do rzęs marki Wibo. Na pierwszy rzut i testowanie poszła wszechstronna maskara z jedwabiem, d - pantenolem i kolagenem - Volume Booster.


Od producenta:

     Wydłużająca i pogrubiająca mascara Volume Booster Lovely do rzęs o formule odżywczej z D-pantenolem, jedwabiem i kolagenem. Rzęsy mają intensywny głęboki kolor czerni dzięki wysokiej koncentracji pigmentów. Maskara posiada właściwości pielęgnujące, odżywcze, wzmacniające i chroniące rzęsy.

Moja opinia:

     Kosmetyk znajduje się w intensywnie pomarańczowym opakowaniu o zawartości 8 gram. Już na samym początku tusz ten zauroczył mnie swoją szczoteczką. Jest ona silikonowa i zbudowana z dużej ilości większych jak i mniejszych włosków. Uwielbiam tego typu szczoteczki, ponieważ można je wyginać we wszystkie strony i nie martwić się, że w jakiś sposób ją uszkodzimy oraz pozwala nam ona dotrzeć do każdej, nawet najmniejszej, rzęsy.


     Jako, że mam dość krótkie rzęsy to oczekuję od tuszu do rzęs, aby bardzo dobrze mi je wydłużał. Maskara z Lovely idealnie spełnia to zadanie! Oprócz tego zauważyłam, że kosmetyk nieco pogrubił i podkręcił moje rzęsy. 

     Tusz nie skleja rzęs ani nie zostawia na nich widocznych grudek. Oprócz tego kosmetyk nie kruszy się w ciągu dnia, ani nie odbija na górnej powiece podczas jego użykowania.

A oto efekt jaki daje mi ten tusz:


I co o tym sądzicie? :)

     Bardzo lubię kosmetyki Lovely. Ich tusz do rzęs "Spectacular Me" był moim kosmetycznym ulubieńcem. Niestety, kilka dni temu skończył się i szukam jego godnego następcy. I coś mi się wydaje, że Volume Booster może zająć jego miejsce :)

Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.



Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na moją opinię o nim.

Używałyście kiedyś tusze do rzęs z Lovely? Jakie macie o nich zdanie?

Pozdrawiam, Alicja :)

sobota, 23 lutego 2013

Ever Lasting Foundation by Oriflame.

Hej wszystkim!

     Dzisiaj naskrobię Wam parę słów na temat kosmetyku, przez który mam dość mieszane uczucia. Mowa tutaj o podkładzie Ever Lasting firmy Oriflame. Wcześniej stosowałam wyłącznie żele pod prysznic i zapachy owej firmy. 

     Od razu tutaj zaznaczam, że kosmetyki Oriflame można dostać wyłącznie u konsultantki, u której zamawia się produkty z katalogu, bądź na allegro. Wiem, że dla większości z Was informacja ta jest oczywista. Ale już miałam jeden przypadek, gdy znajoma spytała się mnie czy podkład ten dostanie w Rossmannie, bądź Drogerii Natura ;)


     Kosmetyk zapakowany był w kartonowe pudełeczko o beżowym zabarwieniu. Sam podkład znajduje się w buteleczce o pojemności 30 ml i wbudowaną pompką. Uwielbiam jak kosmetyki tego typu mają jakikolwiek dozownik. Dzięki temu aplikacja jest o wiele prostsza i bardziej higieniczna.

     Skład podkładu znajdziecie na zdjęciu poniżej:


     Podkład posiadam w kolorze Light Ivory. Jako, że zimą jestem zazwyczaj o wiele bledsza niż latem, stwierdziłam, iż odcień ten będzie dla mnie idealny. Dlatego też nieco zdziwiłam się, gdy kosmetyk zaczął ciemnieć o jeden ton pod wpływem ciepła skóry! Na szczęście nie jest to aż tak bardzo zauważalne. Jednakże radziłabym uważać i nie nakładać zbyt dużej warstwy tego kosmetyku. Chyba, że ktoś chce udawać, że ma bardziej opaloną twarz niż w rzeczywistości ;)


     Konsystencja podkładu jest dość gęsta i trzeba dość szybko nakładać go na twarz, ponieważ dość szybko zasycha. Z tego też powodu bardzo rzadko nakładam go pędzlem - jeszcze nie jestem wprawiona w używaniu tego produktu ;)

     Mimo tego, iż kosmetyk nieco ciemnieje na mojej twarzy, to i tak bardzo dobrze wtapia się w skórę i nie tworzy efektu maski. Oprócz tego nie podkreśla suchych skórek i potrafi zamaskować małe niedoskonałości skórne. Niestety, w przypadku moich dość ciemnych cieni pod oczami - nie dał sobie z nimi rady.



     Kosmetyk z Oriflame idealnie nadaje się dla dziewczyn, które są posiadaczkami skóry suchej lub normalnej. W przypadku osób z cerą mieszaną bądź tłustą będzie powodował nadmierne świecenie się skóry. Wtedy nie radziłabym ruszać się z domu bez pudru matującego :)

     Mogę zgodzić się z producentem co do trwałości tego kosmetyku. Podkład Ever Lasting utrzymuje się na mojej buźce cały dzień. Nie straszne mu jest 10 - godzinne przebywanie na uczelni czy maraton zakupowy z przyjaciółką ;)


     Kosmetyk ten ma swoje zalety jak i wady, jednakże daleko mu do mojego podkładu idealnego. Jako posiadaczka cery mieszanej oczekuję od tego typu kosmetyków idealnego zmatowienia skóry, nie zapychania porów i nie tworzenia efektu maski. Ten podkład odpada, głównie z powodu 1 wymienionej przeze mnie cechy.

     Bym zapomniała o jednej istotnej rzeczy - a mianowicie o jego cenie :) Z tego co wiem podkład w regularnej cenie kosztuje ok. 40 - 45 zł.

     Miałyście okazję używać ten podkład? Jakie macie o nim zdanie?

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :)

piątek, 22 lutego 2013

Recenzja: Konturówka do ust oraz próbka perfum L'Ambre.

Hej dziewczyny!

     Kilka dni temu zrecenzowałam Wam jeden z przepięknych lakierów, które oferuje firma L'Ambre. Oprócz tego kosmetyku w przesyłce znajdowała się konturówka do ust oraz próbka perfum. Czas na ocenę tych dwóch produktów.


Od producenta:

     Unowocześniona kolorystyka kredek do ust LAMBRE proponuje bogaty wybór odcieni do stworzenia doskonałego makijażu ust na każdą okazję.
     Konturówki do ust LAMBRE są niezwykle miękkie, dzięki czemu nie podrażniają wrażliwej skóry ust, zapewniając długotrwały efekt.

Moje zdanie:

     Otrzymałam konturówkę do ust w kolorze nr 04, czyli w odcieniu czekoladowym. Nazwa ta widnieje w katalogu, jednakże mam do niej małe zastrzeżenie - kolor w ogóle nie przypomina czekolady ;) Moim zdaniem jest to zgaszony, brudny róż. 


     Kredka do ust, tak jak reszta kosmetyków firmy L'Ambre, ma bardzo ładne i rzucające się w oczy opakowanie. Najbardziej spodobały mi się złote motylki wyrzeźbione na przodzie konturówki.

     Przyznam szczerze, że nigdy nie miałam własnej konturówki. Jak byłam młodsza ( kiedy to było ;) ) to często podbierałam kosmetyki tego typu mojej mamie. Chyba nie muszę opisywać jak wyglądałam po takim makijażowym eksperymencie ;)

     Kosmetyk ten był dla mnie nie lada wyzwaniem. Trochę obawiałam się czy dam radę bardzo dobrze obrysować swoje usta oraz czy nie zrobię sobie nim krzywdy. Malowałam nim usta w bardzo powolnym tempie - by w miarę dobrze je wykonturować oraz nie przesadzić z intensywnością koloru.


     I muszę zgodzić się tutaj z opinią producenta - kredka do ust naprawdę jest miękka i delikatna, i na pewno nie zrobimy sobie nią krzywdy podczas jej używania. Co do koloru - był on identyczny jak na powyższym zdjęciu i bardzo dobrze podbił mój naturalny kolor ust. 

     Oprócz tego usta wydawały się być nieco większe niż w rzeczywistości. Niestety, zdjęć ust obrysowanych owym kosmetykiem - nie będzie. Chwilowo wyglądają jakbym zostawiła je same sobie na pastwę losu - są przesuszone, w niektórych miejscach mają krwawe ranki. A żadne kremy, balsamy do ust nie pomagają. Koszmar! Szkoda, ponieważ bardzo spodobał mi się efekt, jaki dała konturówka do ust firmy L'Ambre.

     Drugim dodatkiem w przesyłce była próbka perfum o numerze 25.



Od producenta:

Rodzina zapachów: orientalne.

     Magiczny, odurzający korzenny zapach w połączeniu z ciepłym kwiatowym oddechem róży i jaśminu na łożu zmysłowych drzewnych i piżmowych nut w orzeźwiającym obłoku aldehydów. Elegancki zapach dla eleganckiej kobiety.

Charakterystyka: zmysłowy, egzotyczny.
Nuta początkowa: bergamotka, odcienie zieleni.
Nuta serca: jaśmin, goździk.
Baza: cedr, wetiweria, drzewo sandałowe, piżmo.
Pojemność: 8 ml, 20 ml i 50 ml.

Moje zdanie:

     Co do tego kosmetyku - mam mieszane uczucia. Może zacznę od pozytywów.

     Perfum ta jest jednym z najtrwalszych kosmetyków tego typu, które kiedykolwiek posiadałam. Wystarczą 2, 3 pryśnięcia, a jej zapach utrzymuje się do końca dnia. Oprócz tego - produkt jest bardzo wydajny. Stosowałam go już 4 razy, a zużyłam mniej niż połowę próbki. 

     Niestety, to na tyle jeśli chodzi o zalety tego kosmetyku. Jak wiecie ( a może nie ;) ) uwielbiam zapachy owocowe, słodkie. Rzadko kiedy stosuję ciężkie i intensywne perfumy, ponieważ rzadko kiedy potrafią mnie one zauroczyć.

     Perfumy o numerze 25 są bardzo intensywne, dość ciężkie i moim zdaniem - nadają się głównie na wieczór. Ich zapach, od razu po zastosowaniu, jest dość duszący i jakby mydlany. Dopiero z czasem ujawniają się inne nuty zapachowe, dzięki czemu perfum stała się dla mnie bardziej "znośna".

     Jestem pewna, że osobie uwielbiającej zapachy ciężkie, intensywne, orientalne - ten zapach się spodoba. Mi, zwolenniczce owocowych zapachów, nie przypadły one do gustu.

Konturówkę do ust jak i próbkę perfum otrzymałam od firmy L'Ambre w ramach współpracy. Fakt ten nie wpłynął na moją opinię.



Miałyście kiedyś przyjemność używać perfum bądź produktów do ust firmy L'Ambre? Jakie macie o nich zdanie?

Pozdrawiam, Alicja :)

środa, 20 lutego 2013

Recenzja: Hipoalergiczny szampon do włosów z naturalnym chlorofilem.

Hej dziewczyny!

     Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją jednego z czterech kosmetyków Biały Jeleń, który mam możliwość testować od zeszłego tygodnia. Fakt - nie jest to dość długi okres stosowania tego kosmetyku. Mimo tego szampon firmy Pollena Ostrzeszów wywarł na mnie na tyle dobre wrażenie, że warto o tym wspomnieć już teraz :)


     Szampon znajduje się w białej, elastycznej buteleczce o pojemności 300 ml. Jest ono estetycznie wykonane, tak jak reszta kosmetyków owej firmy. Na tylnej stronie opakowania znajdziemy dużą ilość informacji na temat działania szamponu, jego sposobu użycia jak i składu. Oprócz tego kosmetyk ma otwarcie typu "klik" z intensywnie zielonym kolorze, który wyróżnia się w stosunku do jego pozostałej, białej części.

     Skład kosmetyku znajdziecie na poniższym zdjęciu:


     Zapewne część z Was przerazi m. in. drugi składnik, ale w moim przypadku nie zrobił on nic złego z moimi włosami jak i skórą. Szampon mnie w żadnym stopniu nie podrażnił oraz nie wywołał u mnie jakiejkolwiek alergii.

     Szampon ma delikatny odzień zieleni, a jego zapach jest bardzo przyjemny. Niestety, krótko utrzymuje się on na włosach. Jego wadą jest dość rzadka konsystencja, która wpływa w pewien sposób na jego wydajność. Przy jego stosowaniu należy nieco uważać, by nie wylał nam się z dłoni.


     Oprócz tego kosmetyk Biały Jeleń bardzo słabo się pieni. Aby uzyskać wystarczającą ilość piany, należy nałożyć go na włosy w sporej ilości. Na szczęście - jego spłukiwanie nie sprawia aż tylu problemów :)

     Przejdźmy do sedna tej recenzji, czyli jego działania. Szampon jest przeznaczony dla skóry tłustej, wrażliwej, ze skłonnościami do alergii. Moim zdaniem we wszystkich tych przypadkach powinien spisać się doskonale. Sama posiadam włosy przetłuszczające się u nasady, a suche na końcach oraz dość wrażliwą skórę głowy. W moim przypadku kosmetyk ten bardzo dobrze się spisał.

     Przede wszystkim bardzo dobrze umył moje włosy i nie powodował ich splątania. Dzięki niemu moje włosy są bardziej lśniące i gładkie w dotyku. A co najważniejsze - przedłużył świeżość moich włosów, które standardowo po jednym dniu były zbyt mocno przetłuszczone.


     Hipoalergiczny szampon Biały Jeleń jest jednym z lepszych szamponów, które używałam w ostatnich miesiącach. Moje włosy są bardzo wymagające - potrzebują idealnego oczyszczenia tłustych włosów u nasady oraz dobrego nawilżenia suchych końców. Ten kosmetyk, jak na razie, spisuje się bardzo dobrze :)

Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.



Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testu, nie wpłynął na moją ocenę.

A może któraś z Was również stosowała Jelonkowy szampon? Co o nim sądzicie? ;)

Pozdrawiam, Ala :)

wtorek, 19 lutego 2013

Krwista czerwień od L'Ambre.

Hej dziewczyny!

     Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją lakieru do paznokci w kolorze krwistej czerwieni, który otrzymałam w ramach współpracy z firmą L'Ambre. W paczuszce, oprócz tego kosmetyku, znajdowała się również konturówka do ust oraz próbka perfum nr 25. Jednakże o pozostałych dwóch produktach poczytacie trochę później :)


     W kolekcji lakierów firmy L'Ambre znajduje się aż 13 produktów - każdy w innym kolorze. Mi przypadł ten o nr 2, który jest krwistą czerwienią.


     Już od dawna nie kupowałam lakierów o takim kolorze, dlatego też bardzo się ucieszyłam kiedy otrzymałam go w ramach współpracy.

     Kosmetyk znajduje się w szklanej buteleczce w kształcie sześcianu i o pojemności 8 ml. Moim zdaniem jest to odpowiednia ilość dla kosmetyku tego typu, ponieważ możemy być pewne, iż produkt nam nie zgęstnieje lub nie wyschnie ze starości. Srebrna zakrętka lakieru również ma sześcienny kształt, a na jej końcu widnieje dość szeroki pędzelek. Niestety, nie przepadam za pędzelkami tego typu, ponieważ mam wąskie paznokcie i używanie takich aplikatorów powoduje pomalowanie nie tylko paznokci, ale również palców ;) Dla dziewczyn z szerszymi paznokciami - będzie idealny.


     Dość szeroki pędzelek jest jedynym małym minusem, który wiąże się z tym lakierem. 

     Wystarczy już jedna warstwa tego kosmetyku, aby dobrze pokrył on płytkę paznokcia. Oczywiście - jeśli chcemy uzyskać mocniejszy pod względem kolorystycznym i bardziej trwały efekt, radziłabym użyć go 2 - krotnie. Chciałabym tutaj od razu podkreślić, że lakier nie robi smug podczas malowania.

      Co do czasu jego wysychania to jest on dość krótki. Im mniej warstw zaaplikujemy na paznokcie, tym szybciej nam on wyschnie.


     Trwałość lakieru również uzależniona jest od ilości położonych warstw. Miałam na paznokciach jedną jak i dwie warstwy. W pierwszym przypadku - po 1 dniu kosmetyk zaczął ścierać się na końcówkach, a po 2 zaczęły pojawiać się minimalne odpryski. W drugim przypadku byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jego trwałością. Lakier na końcówkach zaczął się ścierać dopiero po 3 dniach, a odpryski pojawiły się dopiero na 4 dzień.


     Jestem zadowolona z jakości tego produktu. Dawno nie trafiłam na lakier, który tak długo utrzymywałby się na moich paznokciach. Z tego też powodu dziękuję firmie L'Ambre za możliwość przetestowania tego produktu :)

      Cena lakieru wynosi 12 zł za 8 ml i możecie go zakupić m. in. w sklepie L'Ambre oraz w drogeriach Hebe.

Fakt, iż otrzymałam produkt w ramach współpracy z firmą L'Ambre - nie wpłynął na moją opinię.



Miałyście kiedyś kosmetyki firmy L'Ambre? Jaki jest Wasz ulubiony?

Pozdrawiam, Alicja :)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Po weekendowe paczuszki - Joanna i Biały Jeleń

Witam wszystkich! :)

     I jak minął Wam weekend? Ja swój spędziłam z moim W. u jego rodziców w okolicach gór. Przez cały czas sypał śnieg i było mroźno, dlatego ograniczałam swoje wychodzenie z domu - tym bardziej, że jestem nieco przeziębiona :)

     A teraz - do rzeczy ;) Od zeszłego postu na temat otrzymanych paczek, przybyły do mnie kolejne dwie - jedna od firmy Joanna, a druga z Białego Jelenia.


     W pierwszej przesyłce znajdowało się truskawkowe masło do ciała, które dostałam w ramach testu od firmy Joanna. Akcja ta odbywała się na ich stronie na facebooku i każda blogerka miała szansę otrzymać jeden kosmetyk do testów. Na czym to wszystko polegało? Codziennie firma pokazywała kilka kosmetyków i jedynym naszym zadaniem było wybranie jednego, który nam odpowiada. Następnie wśród chętnych były wybieranych kilka blogerek, które miały otrzymać je do testów. Mi udało się załapać do testowania tego właśnie masełka :)

     Z tego co wiem dzisiaj macie ostatnią szansę zdobycia jakiegoś kosmetyku, dlatego jeżeli ktoś jest chętny to zapraszam TU :)


     Drugą paczkę, którą wyczekiwałam najbardziej, dostałam jeszcze przed weekendem.


     A w niej znajdowały się kosmetyki Biały Jeleń. Do tej pory nie miałam z nimi do czynienia, dlatego też byłam zadowolona, że będę wreszcie mogła je wypróbować :) A które produkty zawierał zestaw?



1. Hipoalergiczny żel pod prysznic, który ma delikatnie oczyszczać naszą skórę i przy okazji nie podrażniać jej.


2. Hipoalergiczny szampon z naturalnym chlorofilem, który jest przeznaczony głównie dla osób o skórze wrażliwej, mieszanej i do włosów tłustych.


3. Hipoalergiczny żel do mycia twarzy z aloesem i ogórkiem, który jest przeznaczony do oczyszczania skóry normalnej jak i mieszanej.


4. Emulsja do higieny intymnej z szałwią i ogórkiem - zawiera alantoinę oraz kwas mlekowy, który wspomaga naturalne mechanizmy obronne ciała przed zewnętrznymi podrażnieniami.

     Wszystkie powyższe kosmetyki miałam przyjemność testować przez parę dni i już za jakiś czas na moim blogu pojawi się pierwsza recenzja jednego z nich :)

Kosmetyki Biały Jeleń do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.



Stosowałyście kiedyś kosmetyki Biały Jeleń? Jakie macie o nich zdanie?

Pozdrawiam! :)