Cześć dziewczyny!
Zapewne część z Was siedzi jeszcze przy świątecznym stole i objada się różnymi przysmakami ;) U mnie większa "imprezka" szykuje się jutro - moja babcia jakiś czas temu miała urodziny i jutro jedziemy do niej w odwiedziny.
Jako, że dzisiaj mam trochę wolnego czasu to chciałabym przedstawić Wam jeden z kosmetyków Tołpy, który miałam okazję przetestować w ostatnim czasie. Niestety, jako jeden z niewielu produktów tej marki w ogóle się u mnie nie sprawdził. O jaki kosmetyk tutaj chodzi?
Oto maska-peeling-żel 4 w 1, który wyrządził mi więcej krzywdy niż pożytku. Jednakże zanim opowiem Wam cóż takiego zrobił mi ten kosmetyk, napiszę Wam parę słów na temat jego wyglądu, składu, zapachu i konsystencji.
Produkt 4 w 1 znajduje się w dwóch złączonych ze sobą saszetkach, przy czym każda z nich ma pojemność 6 ml. Ilość ta wystarczyła mi na 4 użycia i w tym przypadku było to dla mnie za dużo, niestety.
Skład kosmetyku przedstawiam Wam poniżej:
Kosmetyk ma dość gęstą, białą konsystencję, w której zatopione jest mnóstwo ryżowych drobinek peelingujących. Jego zapach jest dość intensywny, ale znośny.
Produkt marki Tołpa stosowałam tylko jako maseczkę. Jako, że uwielbiam kosmetyki tego typu to myślałam, że i ten w jakiś sposób się u mnie sprawdzi. Nigdy nie spodziewałabym się, że wyrządzi mi jakąkolwiek krzywdę...
Przy pierwszym użyciu nałożyłam cienką warstwę maseczki na moją twarz. Nie minęło nawet 10 sekund, gdy zaczęłam czuć rosnący ból i pieczenie skóry. Kiedy spojrzałam w lusterko - byłam przerażona! Miałam wrażenie, że moja twarz pali mnie żywym ogniem. O zgrozo, nawet w tych miejscach, gdzie nie miałam nałożonej maseczki, skóra była czerwona i podrażniona. Oprócz tego strasznie łzawiły mi oczy.
Starałam się wytrzymać z kosmetykiem na twarzy przez czas określony przez producenta. Niestety, po 10 minutach byłam zmuszona zmyć go ze swojej skóry.
Po zmyciu maseczki spojrzałam w lusterko i... znowu byłam zaskoczona! Jeszcze kilkanaście sekund wcześniej miałam wrażenie, iż maseczka strasznie podrażniła mi skórę, a teraz - moja twarz była delikatna i miękka jak pupa niemowlęcia - jak można to tak ująć ;) Moja skóra była bardzo dobrze oczyszczona i zmatowiona.
Efekt, który uzyskałam po zastosowaniu maseczki, bardzo mnie zadowolił. Jednakże ból, jaki odczuwałam po jej nałożeniu na twarz sprawia, iż już nigdy więcej po nią nie sięgnę.
Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.
Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na moją opinię o nim.
Miałyście kiedyś do czynienia z maseczkami marki Tołpa? Co o nich sądzicie?
Pozdrawiam, A. :)