niedziela, 31 marca 2013

Maseczkowe rozczarowanie od Tołpy.

Cześć dziewczyny!

     Zapewne część z Was siedzi jeszcze przy świątecznym stole i objada się różnymi przysmakami ;) U mnie większa "imprezka" szykuje się jutro - moja babcia jakiś czas temu miała urodziny i jutro jedziemy do niej w odwiedziny.

     Jako, że dzisiaj mam trochę wolnego czasu to chciałabym przedstawić Wam jeden z kosmetyków Tołpy, który miałam okazję przetestować w ostatnim czasie. Niestety, jako jeden z niewielu produktów tej marki w ogóle się u mnie nie sprawdził. O jaki kosmetyk tutaj chodzi?


     Oto maska-peeling-żel 4 w 1, który wyrządził mi więcej krzywdy niż pożytku. Jednakże zanim opowiem Wam cóż takiego zrobił mi ten kosmetyk, napiszę Wam parę słów na temat jego wyglądu, składu, zapachu i konsystencji. 

    Produkt 4 w 1 znajduje się w dwóch złączonych ze sobą saszetkach, przy czym każda z nich ma pojemność 6 ml. Ilość ta wystarczyła mi na 4 użycia i w tym przypadku było to dla mnie za dużo, niestety.

     Skład kosmetyku przedstawiam Wam poniżej:



     Kosmetyk ma dość gęstą, białą konsystencję, w której zatopione jest mnóstwo ryżowych drobinek peelingujących. Jego zapach jest dość intensywny, ale znośny.


     Produkt marki Tołpa stosowałam tylko jako maseczkę. Jako, że uwielbiam kosmetyki tego typu to myślałam, że i ten w jakiś sposób się u mnie sprawdzi. Nigdy nie spodziewałabym się, że wyrządzi mi jakąkolwiek krzywdę...

     Przy pierwszym użyciu nałożyłam cienką warstwę maseczki na moją twarz. Nie minęło nawet 10 sekund, gdy zaczęłam czuć rosnący ból i pieczenie skóry. Kiedy spojrzałam w lusterko - byłam przerażona! Miałam wrażenie, że moja twarz pali mnie żywym ogniem. O zgrozo, nawet w tych miejscach, gdzie nie miałam nałożonej maseczki, skóra była czerwona i podrażniona. Oprócz tego strasznie łzawiły mi oczy. 

     Starałam się wytrzymać z kosmetykiem na twarzy przez czas określony przez producenta. Niestety, po 10 minutach byłam zmuszona zmyć go ze swojej skóry. 


     Po zmyciu maseczki spojrzałam w lusterko i... znowu byłam zaskoczona! Jeszcze kilkanaście sekund wcześniej miałam wrażenie, iż maseczka strasznie podrażniła mi skórę, a teraz - moja twarz była delikatna i miękka jak pupa niemowlęcia - jak można to tak ująć ;) Moja skóra była bardzo dobrze oczyszczona i zmatowiona.
     Efekt, który uzyskałam po zastosowaniu maseczki, bardzo mnie zadowolił. Jednakże ból, jaki odczuwałam po jej nałożeniu na twarz sprawia, iż już nigdy więcej po nią nie sięgnę.
Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.

 
Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na moją opinię o nim.

Miałyście kiedyś do czynienia z maseczkami marki Tołpa? Co o nich sądzicie?

Pozdrawiam, A. :)

sobota, 30 marca 2013

Delikatny i sktuteczny produkt do demakijażu - czyli płyn micelarny marki Lirene.

Hej wszystkim!

     Na samym początku chciałabym wszystkim z Was życzyć wesołych i spokojnych Świąt Wielkanocnych! Abyście spędziły je miło w gronie rodzinnym :) :**

     Jako, że mam chwilę dla siebie to postanowiłam przedstawić Wam pewien kosmetyk, który stał się moim wiernym pogromcą makijażu. Panie i Panowie - oto płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu marki Lirene :)


     Kosmetyk znajduje się w przezroczystej, plastikowej buteleczce o pojemności 200 ml. Już tutaj chciałabym wspomnieć, iż taka ilość produktu starcza na bardzo długo. Stosuję go już ponad 1,5 miesiąca a zużyłam dopiero połowę opakowania. Cóż za wydajność!

     Bardzo spodobało mi się otwarcie tego płynu - niby wygląda jak standardowe otwarcie typu "klik", ale ma bardzo spore wyprofilowane miejsce na palec. Dzięki temu jego otwieranie i używanie jest o wiele szybsze i prostsze.

     Co do składu kosmetyku - znajdziecie go na zdjęciu poniżej:


     Dzięki informacjom znajdującym się na opakowaniu możemy dowiedzieć się, iż płyn micelarny jest wzbogacony w witaminę C, ekstrakt z miodu oraz D - pantenol, które mają za zadanie łagodzić podrażnienia, skutecznie oczyścić i nawilżyć naszą skórę. A jak jest naprawdę?

     
     Przeprowadziłam mały test na mojej ręce, by pokazać Wam jak spisuje się owy kosmetyk. W teście wzięły udział takie kosmetyki jak:
* róż do policzków marki Wibo,
* pomadka do ust marki Eveline Cosmetics,
* podkład Ever Lasting z Oriflame,
* cienie do powiek z Essence,
* wydłużający tusz do rzęs marki Manhattan,
* eyeliner z Lovely,
* kredka do oczu - również z Lovely.


Tak wyglądają na mojej owłosionej rączce ;)


     Róż i podkład są ledwo widoczne, ale to wina oświetlenia - a dokładniej jego braku. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;) A teraz czas na zdjęcie, które przedstawia pozostałości owych kosmetyków po użyciu jednego, dobrze nasączonego wacika płynem micelarnym Lirene.


     Nie wiem jak Wy, ale ja widzę sporą różnicę pomiędzy pierwszą, górną połową mojej ręki, gdzie nie użyłam płynu, a drugą ( dolną ) - gdzie użyłam go jednokrotnie.

    Płyn micelarny bardzo dobrze radzi sobie z wszelakimi kosmetykami, które użyłam w makijażu. Prawdopodobnie wystarczyłby jeden wacik, by dobrze oczyścić całą twarz. Jednakże ja, żeby mieć czyste sumienie, stosuję dwa waciki. Tak na przypadek :)

     Kosmetyk nie podrażnia skóry - wręcz przeciwnie! Mogłabym rzec, że w pewnym stopniu działa na nią łagodząco. Oprócz tego - dobrze nawilża skórę, pozostawiając ją delikatną i miękką w dotyku.

     Oczywiście - produkt ten nie jest ideałem ;) Po jego użyciu można wyczuć na skórze dość nieprzyjemną lepkość. Jednakże nie jest to dla mnie problemem, ponieważ kilkanaście minut później i tak używam żelu / peelingu do mycia twarzy.

     A może Wy stosowałyście kiedyś ten kosmetyk? Co o nim sądzicie? 

Wesołych Świąt! :)

piątek, 29 marca 2013

To co moje stopy lubią najbardziej, czyli regenerujący krem-maska do stóp marki Tołpa.

Hej dziewczyny!

     Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo często zapominam o pielęgnacji swoich stóp. Tak, tak - jestem strasznie zapominalska w tej kwestii. Jeszcze do pewnego czasu moje stopy były przesuszone, a pięty nawet popękane. Moim ratunkiem okazał się regenerujący krem - maska do stóp marki Tołpa.


     Kosmetyk znajduje się w plastikowej tubce o pojemności 75 ml. Dzięki temu, iż opakowanie jest przezroczyste, możemy na bieżąco sprawdzać ile kremu pozostało nam w jego wnętrzu. Tubka ma otwarcie typu "klik" z wyprofilowanym miejscem na palec.

     Skład produktu zamieszczam na zdjęciu poniżej.


      Krem ma gęstą konsystencję o białym kolorze. Jego zapach jest kwiatowy i przyjemny dla nosa.

      Kosmetryk z łatwością rozmsarowuje się na stopach i bardzo szybko się w nie wchłania. Bardzo dużym plusem jest fakt, iż nie pozostawia on na skórze tłustej, nieprzyjemnej warstwy.

     Dzięki kosmetykowi marki Tołpa mogłam pożegnać się z problemem przesuszonych i popękanych pięt.  Krem bardzo dobrze nawilżył i odżywił moje stopy, pozostawiając je delikatne w dotyku.

    Na sam koniec - mała ciekawostka ;)



Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.


Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na moją opinię o nim.

A jakie są Wasze ulubione produkty do stóp?

Wasza Al. ;)
    

czwartek, 28 marca 2013

Mój idealny krem do twarzy - matujący krem korygujący marki Tołpa.

Witam wszystkich! :)

     I jak Wam idzie przygotowanie do świąt? Ja wczoraj wieczorem wróciłam do rodzinnego domu i postanowiłam zrobić sobie choć jeden dzień wolnego - od nauki i od sprzątania. Jutro nadrobię wszystkie zaległości ;)

     Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam jeden z moich kosmetycznych ulubieńców marca. Mowa tutaj o matującym kremie regenerującym marki Tołpa.


     Krem zapakowany jest w kartonowe pudełeczko, które z każdej strony ma mnóstwo informacji na temat tego kosmetyku - jak powinno się go używać, jak działa i, oczywiście, jaki ma skład. Sam krem znajduje się w aluminiowej tubce, która nie każdemu może się spodobać. Mi ona nie przeszkadza - wręcz przeciwnie. Wiem, że dzięki niej do środka opakowania nie dostaną się bakterie i zbędne powietrze. 

     A oto skład produktu:



     Krem ma delikatną, średnio gęstą konsystencję o beżowym zabarwieniu. Jego zapach jest w miarę delikatny, a na buzi - ledwo wyczuwalny.

     Kosmetyk z łatwością rozsmarowuje się na skórze i wchłania się z zawrotną szybkością. Nie pozostawia na skórze jakiejkolwiek warstwy, co bardzo mi się w nim spodobało.


     Jestem zachwycona efektami, które uzyskałam w wyniku używania tego produktu. Moja skóra nie tylko jest dobrze nawilżona, ale matowa i to na wiele godzin! Oprócz tego krem bardzo dobrze łagodzi wszelakie podrażnienia, które znajdują się na mojej skórze, i zapobiega powstawaniu nowych, małych wyprysków.

     Warto również wspomnieć, iż produkt nie zapycha porów ani nie roluje się na twarzy. 

    
     Chwilowo matujący krem korygujący jest moim ideałem wśród kosmetyków do pielęgnacji twarzy! Jest wydajny, szybko się wchłania, a do tego idealnie matuje i nawilżę skórę. Po prostu go uwielbiam ;))
Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.

Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na moją opinię o nim.

A jaki jest Wasz ulubiony krem do twarzy?

Pozdrawiam, A. ;)

wtorek, 26 marca 2013

Szampon do włosów "Lśniący Blask" marki Timotei.

Hej dziewczyny!

     Jak może pamiętacie - jakiś czas temu otrzymałam od serwisu Uroda.com do przetestowania jeden z nowych szamponów do włosów marki Timotei. I tak oto w moje ręce trafił kosmetyk z serii "Lśniący Blask" z ekstraktem z róży z Jerycha oraz olejkiem sezamowym.


     Szampon znajduje się w przezroczystym i dość dużym opakowaniu o pojemności 400 ml. Z tego co kojarzę to można go również dostać w nieco mniejszej buteleczce - o objętości 250 ml. Bardzo spodobał mi się design opakowania - jest prosty oraz starannie wykonany. Oprócz tego na jego tylnej stronie znajdziecie krótką notkę od producenta na temat działania jak i składu kosmetyku.

     Skład owego szamponu jest następujący:


     Buteleczka ma otwarcie typu 'press', czyli tak zwane z 'dziubkiem' ;) Wystarczy nacisnąć odpowiednie miejsce na samej górze nakrętki i pojawia nam się mini otwór, przez który wydobywa się szampon.

     Sam kosmetyk ma pastelowo - różowe zabarwienie, a jego zapach jest słodki i przyjemny dla mojego zmysłu węchu :)


     Konsystencja szamponu jest dość gęsta, dzięki czemu możemy być pewne, że nie wyleje nam on się z rąk podczas jego użycia. Kosmetyk bardzo dobrze się pieni oraz bezproblemowo spłukuje się go z włosów.

     Co do działania tego produktu - jestem z niego jak najbardziej zadowolona! Szampon naprawdę sprawił, iż moje włosy stały się błyszczące i gładkie w dotyku. Oprócz tego bardzo dobrze je odświeża i ułatwia ich rozczesywanie jak i późniejsze układanie. 

     Jego dużym plusem jest również to, iż nie obciąża on włosów ani nie powoduje ich szybszego przetłuszczania się. Warto również wspomnieć, iż jego zapach bardzo długo utrzymuje się na włosach - co bardzo mi się w nim spodobało :)


     Szampon Timotei z serii 'Lśniący Blask' jest moim drugim kosmetykiem z tej marki, od kiedy zostały one wzbogacone ekstraktem z róży z Jerycho. Jego poprzednik ( z olejkiem avocado ) w ogóle się u mnie nie sprawdził, dlatego też jestem pozytywnie zaskoczona i zadowolona szamponem z olejkiem sezamowym. 

 Kosmetyk otrzymałam w ramach testowania od serwisu Uroda.com , za co bardzo dziękuję.


Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na jego opinię.

Stosowałyście może szampony Timotei z różą z Jerycha? Jaki jest Wasz ulubiony?

Miłego wieczoru, A. :)

poniedziałek, 25 marca 2013

Maseczka do twarzy Age Defense 3D od Efektimy.

Hej Kochane!

     I jak zaczął Wam się początek nowego tygodnia? Jak dla mnie - fatalnie. Muszę zrobić część projektu od nowa, bo zgubiłam pewną daną w jednym, małym wzorze. A do tego miałam niezapowiedzianą kartkówkę z laboratorium, ponieważ kolega poległ na jednym banalnym pytaniu przy odpytce. I ucierpiała cała grupa...

    Ale dość marudzenia - przechodzę do sedna dzisiejszej notki ;) W ramach relaksu - nałożyłam na twarz jedną z maseczek, którą jakiś czas temu otrzymałam od firmy Efektima. Mowa tutaj o maseczce Age Defense 3D.


     Wiem, że może Wam się wydawać, iż ta maseczka nie jest zbytnio dopasowana do mojego wieku. Bo czemu prawie 23 - latka ma stosować maseczki przeciwzmarszczkowe? ;) Ale uwierzcie - mam parę mimicznych zmarszczek i wolałabym by były mniej widoczne. A do tego - uwielbiam testować wszelakie maseczki do twarzy, jak to ja :)

     Kosmetyk ten znajduje się w zwyczajnej saszetce o pojemności 7 ml. Jego konsystencja jest średnio gęsta, delikatna i z łatwością rozsmarowuje się ją na twarzy.

     Skład produktu przedstawiam poniżej:


     Relaks z tą maseczką byłby nawet przyjemny, gdyby nie jej zapach. Wiem, że nie powinien on odgrywać tutaj jakiejś dużej roli. Jednakże jest on tak intensywny i duszący, że aż trudno wytrzymać te 20 minut z maseczką na twarzy.

     Tak jak przed chwilą wspomniałam - maseczkę aplikuję na twarz i pozostawiam ją tam przez 20 minut. W tym czasie jej większa ilość zdąży wchłonąć w skórę, za co ma bardzo duży plus. Resztę kosmetyku zmywam delikatnie letnią wodą.

     A z maseczką na twarzy wyglądam tak ( nie przeraźcie się, proszę :)) ):


     Jak możecie zauważyć - już część maseczki zdążyła mi wchłonąć w skórę ;)

     A jakie efekty zauważyłam po 2 - krotnym zastosowaniu tego kosmetyku? Moja skóra na pewno była dobrze nawilżona i odżywiona. Niestety, maseczka zostawia na skórę cienką, ale jednak wyczuwalną, tłustą warstewkę, która nie za bardzo mi się podoba. Nie zauważyłam również spłycenia zmarszczek. Chociaż sądzę, że 2 - krotne zastosowanie jakiegokolwiek kosmetyku by tego nie zrobiło ;)


     Nie jestem zbytnio zadowolona z tej maseczki. Prawdopodobnie dlatego, iż wolę maseczki oczyszczające i matujące moją skórę ;)

Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.

Fakt, iż otrzymałam kosmetyk do testów, nie wpłynął na moją opinię o nim.

A może Wy używałyście kiedyś maseczki firmy Efektima? Jakie macie o nich zdanie?

Pozdrawiam, A. ;)

niedziela, 24 marca 2013

Recenzja: Energizujący żel do mycia twarzy dla mężczyzn.

Witajcie dziewczyny!

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam ostatni z trzech kosmetyków marki Tołpa, które miał szansę testować mój mężczyzna. Mowa tutaj o energizującym żelu do mycia twarzy.


     Żel znajduje się w przezroczystej buteleczce o pojemności 150 ml. Dzięki jej kolorowi ( a raczej braku ;) ) można z łatwością zauważyć ile produktu zostało jeszcze w opakowaniu. Oprócz tego kosmetyk ma otwarcie typu "klik", które znajduje się na samym jego dole. Mój luby lubi tego rodzaju rozwiązania, ponieważ żel spokojnie spływa ku otworowi i można spokojnie go wydobyć - bez konieczności rozcinania buteleczki.

     Skład energizującego żelu - przedstawiam poniżej.


     Żel ma dość gęstą konsystencję i wystarczy jego niewielka ilość, aby umyć całą twarz. Jego zapach jest męski, dość intensywny - bardzo spodobał się mojemu narzeczonemu :)

     Jeśli chodzi o działanie tego produktu - jest ono jak najbardziej zadowalające ( słowa mojego W. ;) ). Żel dobrze odświeża jego twarz, usuwa wszelakie zanieczyszczenia jakie na niej się znalazły, a jego samego budzi do życia. Duży plus za to, iż kosmetyk nie uczula i nie wywołuje podrażnień.



     Od razu przypomniał mi się dzień, w którym dostałam przesyłkę od Tołpy i dałam 3 kosmetyki mojemu W. Oczywiście - Mój się roześmiał i stwierdził, że nigdy nie będzie używał produktów do pielęgnacji twarzy. Ale jakoś go do tego zmusiłam ;) Już po pierwszym użyciu zmienił o nich zdanie. 

     Oczywiście - nie używa ich codziennie, jak to on. Albo o tym zapomina, albo wstaje zbyt późno i nie ma czasu na użycie jakiegokolwiek produktu. Mimo wszystko jestem z niego dumna - bo zaczął wreszcie używać jakichkolwiek kremów i żeli do pielęgnacji twarzy :)

Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.


Fakt, iż mój narzeczony dostał kosmetyk do testów, nie wpłynął na jego opinię.

A teraz szybko zmykam dokańczać projekt, powtórzyć sobie na jutrzejszą odpytkę i nareszcie pooglądam jakiś film z Moim ;)

Pa! :)

sobota, 23 marca 2013

Mój nr 1 zeszłego miesiąca - Diamentowa Odżywka marki Eveline Cosmetics.

Hej dziewczyny!

     Zapewne prawie każda z Was zna choć jedna z odżywek, które posiada w swojej gamie firma Eveline Cosmetics. Ja od stycznia jestem właścicielką 'Odżywki wzmacniającej z diamentami', która ma za zadanie zabezpieczyć nasze paznokcie przed łamaniem, pękaniem i rozdwajaniem. Z tego co wiem posiada ona swoje zwolenniczki jak i dziewczyny, które nie przepadają za nią z całego serca. A co ja o niej sądzę?


     Odżywka znajduje się w szklanym opakowaniu o pojemności 12 ml. Na początku wydawało mi się, że szybko ją zużyję - tym bardziej przy prawie codziennym stosowaniu. Nic bardziej mylnego! Mam już ją trzeci miesiąc, a zużyłam dopiero... połowę butelki! Jestem pozytywnie zaskoczona jej wydajnością :)

     Skład odżywki przepisałam ze strony Wizaż.pl . Niestety, moje kartonowe pudełeczko od odżywki wyrzuciłam pierwszego dnia - bez zrobienia mu jakichkolwiek zdjęć.

Skład: Butyl Acetate, Ethyl Acetate, Nitrocellulose, Phthalic Anhydride/ Trimellitic Anhydride/ Glycols Copolymer, Acetyl Tributyl Citrate, Isopropyl Alcohol, Aqua (Water), Formaldehyde, Acetyl Triethyl Citrate, Stearalkonium Hectorite, Adipic Acid/ Fumaric Acid/ Phthalic Acid/ Tricyclodecane Dimethanol Copolymer, CI 77891, N-Butyl Alcohol, Citric Acid, Diamond Powder

     Pędzelek odżywki jest cienki i ułatwia jej aplikację na moje wąskie paznokcie. Niestety, konsystencja tego kosmetyku jest dość rzadka i trzeba nieco uważać, by jakakolwiek jego ilość nie rozlała nam się na skórki ;)


     A jak spisała się u mnie ta odżywka? Można by rzec, że była wybawieniem dla moich paznokci! Pod koniec zeszłego roku zauważyłam, iż moje paznokcie strasznie się rozdwajają i bardzo często się łamią. Diamentowa odżywka poprawiła ich kondycję, dzięki czemu mogłam nieco je zapuścić ;)

     Na początku stosowałam ją tak jak zalecał producent - trzy dni aplikowałam na paznokcie po jednej warstwie, a czwartego - wszystko zmazywałam. Dopiero po ok. miesiącu zaczęłam używać ją tylko jako bazę pod jakikolwiek kolorowy lakier. A odżywka nadal bardzo dobrze się spisuje :)

     Udało mi się znaleźć jedno zdjęcie z połowy mojej odżywkowej kuracji, kiedy moje paznokcie nie były jeszcze aż tak długie i wzmocnione. Drugie zdjęcie przedstawia moją dłoń i stan paznokci bodajże z ostatniego czwartku ;)



     Jestem zadowolona za stanu swoich paznokci - nie rozdwajają się i nie łamią jak kiedyś. A oprócz tego mam możliwość zapuścić je na taką długość jaka mi się podoba ;) Oczywiście - bez przesady :)

A jakie Wy macie zdanie o tej odżywce? Może znacie inny, lepszy produkt tego rodzaju?

Pozdrawiam, A :)

piątek, 22 marca 2013

Chwila relaksu, czyli odpowiedź na Tag - "Liebster Blog Award" :)

Hej dziewczyny!

     Dzisiaj przygotowałam dla Was trochę luźniejszy post, a mianowicie odpowiedź na Tag - do którego zaprosiła mnie Lusia :)


     Dla przypomnienia - napiszę Wam na czym polega ta zabawa ;)

" Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość do ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób ( informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. "

Pytania, które otrzymałam:

1. Szminka czy błyszczyk?

Oczywiście - wolę błyszczyk.

2. Kąpiel w wannie czy szybki prysznic?

Chwilowo jestem zmuszona do szybkiego prysznica ( ach, te studenckie mieszkania ;) ). Ale w rodzinnym domu uwielbiam zażywać kąpieli z dużą ilością piany :)

3. Co byś w sobie zmieniła?

Z wyglądu chciałabym mieć mniej widoczne pory, prostsze zęby, większe piersi oraz nieco mniej tłuszczyku na bioderkach ^^ Jeśli chodzi o charakter - chciałabym być bardziej opanowana i może mniej pyskata ;)

4. Wymarzony prezent urodzinowy.

Już taki dostałam - mój W. mi się oświadczył ;)

5. Czego najbardziej nie lubisz u płci przeciwnej?

Nie znoszę jak mężczyźni myślą, że to kobieta powinna wszystko robić - prać, gotować, sprzątać. Oni też mają dwie ręce i mogą zrobić to sami.

6. Pies czy kot?

Wolę psy. Jak wreszcie będę miała własne mieszkanie - chcę sobie kupić jakiegoś psiaka :)

7. Wyjazd w góry czy nad morze?

Trudne pytanie ;) Do tej pory częściej jeździłam w góry - mój luby mieszka w miarę blisko Karpacza, a sama mam rodzinę na Podkarpaciu. Jednakże zawsze tęskno mi za morzem i gorącym piaskiem ;)

8. Ulubiony kosmetyk.

Chwilowo - odżywka z aloesem i granatem z Alterry.

9. Kawa czy herbata?

Oczywiście - kawa! Nie wyobrażam sobie bez niej życia :)

10. Ulubiony film.

Kurcze, trudno odpowiedzieć mi na to pytanie ;) Ale chyba "Nietykalni".

11. Którą cechę charakteru cenisz najbardziej?

Szczerość.

Blogi, które ja nominuję:

1. Zmieniony Rytm 2 - http://zmienionyrytm2.blogspot.com
6. Strefa Zmysłów - http://strefazmyslow.blogspot.com
9. Małgorzata Margaretka - http://opiniowanieproduktow.blogspot.com

Od razu zaznaczam, że nie wybierałam blogów z małą ilością obserwatorów. Wybierałam losowo, a co ;)

A moje pytania to:

1. Jaki jest Twój ulubiony zapach?
2. Lato czy zima?
3. Gdzie masz zamiar wyjechać na tegoroczne wakacje?
4. Wolisz perfumy słodkie czy orientalne?
5. Jak wygląda Twój codzienny makijaż?
6. Czy masz jakieś zwierzątko?
7. Puder w kamieniu czy puder sypki?
8. Twoja największa kosmetyczna wpadka to...?
9. Co chciałabyś zmienić w swoim mężczyźnie?
10. Jaki rodzaj tuszy do rzęs preferujesz?
11. Gdybyś mogła zmienić coś w swoim życiu - co to by było?

     Uff, skończyłam ;) I to by było na tyle. A ja pędzę się szykować i pędzę do mojego W. do pracy. Tak, tak - do pracy ;) Wojtuś ma całe biuro dla siebie, więc mogę do niego przyjść, spędzić z nim więcej czasu i przy okazji porobić coś na uczelnię ;)

Pozdrawiam! :)

środa, 20 marca 2013

S.O.S. - Ochronny krem sportowy dla mężczyzn marki Tołpa.

Witajcie dziewczyny!

     Wczoraj wspomniałam Wam o matującym kremie - żelu dla mężczyzn marki Tołpa. Dzisiaj opiszę Wam jego kosmetycznego kolegę, którym jest ochronny krem sportowy. 


     Z wyglądu kosmetyk ten wygląda prawie tak samo jak jego poprzednik. Różni się jedynie kartonowe pudełeczko, na którym królują szare kolory i zdjęcie innego pana ( który bardzo miło się do nas uśmiecha ;) ). Oczywiście, mojemu W. najbardziej spodobała się aluminiowa tubka, w której znajduje się krem. Dzięki niej wydobycie kosmetyku jest o wiele łatwiejsze i można do samego dna wykorzystać produkt.


     Ochronny krem sportowy ma nieco gęstszą konsystencję niż jego poprzednik. Oprócz tego kosmetyk ten ma o wiele łagodniejszy zapach. Mimo tego - nadal jest przyjemny :)

     
     Przy okazji, dla zainteresowanych, wklejam skład kremu :)



     Jeśli chodzi o działanie produktu - mój W. jest zadowolony. Jak wiadomo - zimą - skóra jest bardziej podatna na jakiekolwiek podrażnienia. Dzięki temu kremowi twarz mojego mężczyzny była nawilżona i odżywiona - mimo niesprzyjającej pogody. Oprócz tego kosmetyk zawiera SPF 20, więc domyślam się, iż latem również sprawdzi się idealnie :)

     Usłyszałam tylko jedno "ale" z ust W. na temat tego produktu. Krem dość długo się wchłania, a do tego pozostawia tłustą powłokę na skórze, co jemu się nie spodobało.


     Obydwoje jesteśmy zadowoleni z produktów marki Tołpa. Moje zdanie na temat damskich kosmetyków przeczytacie już niebawem ;)

Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.



Fakt, iż mój narzeczony otrzymał kosmetyk do testów, nie wpłynął na jego opinię.

Na sam koniec życzę Wam dobrej nocki i do napisania! :)

wtorek, 19 marca 2013

Matujący krem - żel nawilżający dla mężczyzn marki Tołpa.

Witajcie dziewczyny!

     Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam pewien kosmetyk dla mężczyzn, który jakoś czas temu dostałam od marki Tołpa. Recenzja tego produktu będzie zbieraniną zdań mojego mężczyzny - testera oraz mojej własnej oceny ;)

     
     Do pewnego czasu mój Ukochany nie był przekonany do stosowania jakichkolwiek kosmetyków pielęgnacyjnych. Jedynym kremem jaki używał raz na jakiś czas był krem Nivea. Choć nawet to dla niego było rzadkością ;)

      Gdy po raz pierwszy ujrzał kartonowe opakowanie z kremem w środku był pozytywnie zaskoczony, że na tak małym skrawku tekturki można zawrzeć tyle ciekawych i ważnych informacji na temat działania, składu czy sposobu używania kosmetyku. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy ujrzał w środku opakowania - mini poradnik dotyczący pielęgnacji skóry ;)




     Kosmetyk zapakowany jest w aluminiową tubkę, która ma zabezpieczać przed dostaniem się do kremu jakiejkolwiek ilości powietrza czy nawet bakterii. Produkt ma jasnobeżową, średnio gęstą konsystencję. Według mojego mężczyzny - krem bardzo miło nakłada się na twarz i rozsmarowuje. Oprócz tego - kosmetyk szybko wchłania się w skórę i nie pozostawia tłustej warstwy.


     Co do zapachu kremu - mieliśmy takie same zdanie :) Krem pachnie delikatnie, lecz męsko, świeżo i jakby cytrusowo. Uwielbiam ten zapach, ot co :)

     Oboje zauważyliśmy sporą zmianę w kondycji skóry mojego mężczyzny. Stała się ona bardziej nawilżona, odżywiona i zmatowiona. A do tego miękka w dotyku.

     Dla zainteresowanych - zamieszczam skład produktu:



     Mój luby jest bardzo zaskoczony działaniem jakie gwarantuje matujący krem - żel z Tołpy. Fakt faktem - nie może porównywać go z innymi kosmetykami tego rodzaju ( ponieważ ich nie używał ), ale jest zadowolony z poprawy kondycji swojej skóry :)

Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.


Fakt, iż mój luby otrzymał powyższy kosmetyk do testów, nie wpłynął na jego opinię o nim.

A jak jest w przypadku Waszych mężczyzn? Stosują kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy czy może omijają je szerokim łukiem? :)

Pozdrawiam, A :)