poniedziałek, 30 grudnia 2013

Grudniowy mix zdjęć.

     Już jutro - Sylwester! Jestem ciekawa - co planujecie na ten dzień? Wybieracie się na jakiś bal czy może domówkę w gronie znajomych? W tym roku sama wzięłam się za urządzenia imprezy u siebie. Szkoda tylko, że nie przewidziałam, iż mogę się rozchorować... Cóż, mam jeden dzień na ozdrowienie :)

     Na koniec 2013 roku przygotowałam dla Was mały mix zdjęć - głównie tych z okresu świątecznego :)

Jeszcze przedświąteczna nauka na kolokwium z hiszpańskiego.

Moje ostatnie uzależnienie - Fortuna wiśniowa! Idealna na ploteczki z przyjaciółmi :)

Bukiet wypełniony różnego rodaju orzeszkami - pychota!

Urodzinowy szampan ;)

Przyznam, iż moja przyszła teściowa ma śliczne kwiatki w mieszkaniu ;)

A oto mój chomiś - Tusia ;)

Tusia - part 2 ;)

Nawet biedroneczka chciała zjeść z nami kolację wigilijną :)
W trakcie pakowania prezentów...

A oto ja - jako wigilijna Śnieżynka ^^

Lukrowane pierniczki mojej mamy.

Zawsze podoba mi się widok prezentów pod choinką :)

Czekoladowe ciacho - to przez nie przytyłam ;P

Ciekawa książka na świąteczne wieczory.

I mało świąteczny napój ;)

*****

I przy okazji chciałabym życzyć Wam udanej i szalonej zabawy Sylwestrowej! Abyście zabawili się na całego, pojedli jak najwięcej dobroci i byście nie nabawili się noworocznego kaca ;)

Buziaki, Wasza A.

sobota, 28 grudnia 2013

Kolorówka od Eveline Cosmetics.

     Jeśli mam być szczera - lubię się malować. Może nie posiadam zbyt dużych umiejętności co do tworzenia cudów na swej twarzy. Może czasami popełnię jakąś gafę kosmetyczną. Mimo to lubię miziać się po twarzy pędzelkami czy gąbeczkami :)

     Potrafię z domu wyjść bez pełnego makijażu, choć moja cera nie należy do tych 'idealnych'. Jednakże zawsze, bez wyjątku, muszę mieć umalowane usta i wytuszowane rzęsy.

     Dzisiaj chciałabym napisać Wam co nieco o dwóch kosmetykach kolorych marki Eveline Cosmetics, które służą do podkreślenia oczu. 


OPAKOWANIE:

     Tusz "Magnetic Look" znajduje się w klasycznym, plastikowym opakowaniu o intensywnie zielonym odcieniu. Łatwo można go zauważyć na sklepowej półce. W opakowaniu znajduje się 12 ml produktu.

     Cienie z serii Quattro znajdują się w dość niepozornie wyglądającym opakowaniu. W paletce znajdują się 4 różne cienie - biały, dwa odcienie niebieskiego oraz czarny.


KONSYSTENCJA / FAKTURA:

     Jak dla mnie tusz, na samym początku, posiadał zbyt rzadką konsystencję. Powodowało to dużo problemów podczas jego aplikacji, ale o tym za chwilkę.

     Cienie są typowe, drobne drobinki są ze sobą zespolone. Dodatkowo, w dwóch najciemniejszych cieniach znajdują się brokatowe drobinki.



APLIKACJA:

     Na samym początku aplikacja tuszu była dość problematyczna. Kosmetyk strasznie sklejał rzęsy i nie chciał wysychać. Na szczęście, po dwóch tygodniach produkt zmienił swoje właściwości :)

     Aplikacja cieni od początku była bezproblemowa. Kosmetyk nie osypuje się, z łatwością nabiera się go na pędzelek i przenosi na powieki.


WYDAJNOŚĆ:

     Oba produkty używam od półtorej miesiąca i nie widać ich końca :) Wątpię bym zużyła je w ciągu pół roku. Tym bardziej jeśli chodzi o cienie do powiek :)



DZIAŁANIE / PREZENTACJA:

     Jak już wcześniej wspomniałam - na początku nie byłam zadowolona z działania tuszu do rzęs. Był zbyt rzadki, długo wysychał i do tego sklejał rzęsy. Po dwóch tygodniach kosmetyk nieco zgęstniał i wysechł. Taka mała zmiana w konsystencji sprawiła, iż używanie tego tuszu stało się przyjemnością! 

     Tusz ładnie wydłuża rzęsy, delikatnie je podkręca oraz pogrubia. Już nie skleja moich rzęs, nie powoduje powstawania na nich grudek. Fakt faktem, dalej troszkę długo schnie. Jednak o wiele krócej niż na samym początku :)


     Cienie od początku dobrze się u mnie spisywały. Posiadają bardzo dobrą pigmentację. Zauważyłam pewną zależność - im ciemniejszy cień, tym pigmentacja jest lepsza :) Produkt z łatwością rozprowadza się na powiekach i tak samo łatwo miesza się go z innymi kosmetykami. Oprócz tego, cienie nie zbierają się w załamaniach powieki.


SKŁAD:



CENA:

Tusz - ok. 12 zł ; Cienie - ok. 16 zł

MOJA OCENA:

Tusz - 4/5 ; Cienie - 5/5

Kosmetyki do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.



Fakt, iż otrzymałam kosmetyki do testów, nie wpłynął na ich opinię.

*****

Stosowałyście powyższe produkty? Co nich sądzicie?

Wasza A.

czwartek, 26 grudnia 2013

Miss Marine z Perfecty.

     Na samym początku chciałabym wszystkim moim czytelniczkom złożyć spóźnione, lecz tak samo szczere, świąteczne życzenia! Mam nadzieję, że Święta minęły Wam w spokojnej i rodzinnej atmosferze, a wszystkie smutki odpłynęły w siną dal ;)

     Jakiś czas temu w swoje ręce otrzymałam duet, balsam wraz z peelingiem, jednej z nowych serii marki Perfecta. I to właśnie dziś chciałabym nieco więcej o nich napisać :)





     Na samym początku, tak jak ostatnio, opiszę Wam produkt, który mniej przypadł mi do gustu. A mowa tutaj o perfumowanym peelingu do ciała. Znajduje się on w standardowej tubce o pojemności 200 ml. Jego konsystencja, o dziwo, jest dość rzadka, a w jego objętości znajduje się dość sporo drobinek, jednak bardzo delikatnych.




     Nie nazwałabym tego kosmetyku - peelingiem. Ba! Jest to co najwyżej żel peelingujący. Produkt prawie w ogóle nie masuje ciała i tak samo słabo je wygładza. Na szczęście, w żaden sposób nie wysusza on skóry i jej nie podrażnia. Mimo wszystko, jestem nim zawiedziona...



     Krem do ciała, czyli ten ciekawszy kosmetyk z duetu, znajduje się w takim samym opakowaniu jak peeling. Jego zapach, tak jak i jego poprzednika, jest morski, dość intensywny. Co do konsystencji - jest ona bardziej gęsta, aczkolwiek delikatna. Produkt bardzo szybko wchłania się w skórę i nie pozostawia na niej tłustej warstwy.



     Kosmetyk dość dobrze nawilża i odżywia ciało. Jednak nie jest to idealny produkt dla dziewczyn, które posiadają wręcz przesuszoną skórę. Fakt faktem, krem ładnie wygładza i zmiękcza naskórek, a efekt ten utrzymuje się nawet cały dzień. 

     A co do składu kosmetyków - znajdziecie je poniżej ;)

Skład kremu do ciała.

Skład peelingu do ciała.

     I na sam koniec - chciałabym ocenić wydajność obu produktów. Peeling używałam raz na 3 dni i wystarczył mi on tylko na 3 tygodnie. Krem ponownie spisał się lepiej. Stosowałam go codziennie i jeszcze troszkę mi go zostało w opakowaniu.

     Jak możecie zauważyć - o wiele lepiej spisał się u mnie krem do ciała. Możliwe, iż w przyszłości skuszę się na inną wersję zapachową tego produktu :)

*****

     Wybaczcie za taką, a nie inną formę notki. Przyznam szczerze, iż piszę ją w pośpiechu - pomiędzy obiadem a wizytą u babci ;) Następny post będzie wyglądał tak jak standardowo.


A Wam życzę miłego i spokojnego ostatniego dnia Świąt :)

Wasza A.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Przedświąteczny, owocowy zawrót głowy.

     Jeszcze tylko jeden dzień i wszyscy zasiądziemy przy wigilijnym stole. Jak co roku, tak i w tym, całe święta spędzę w rodzinnym mieście wraz z moją rodziną. Ale zanim nastanie ten pełen spokoju czas, chciałabym przedstawić Wam dwa woski Yankee Candle.





VANILLA LIME – Orzeźwiające połączenie intensywnej wanilii z cukrem trzcinowym oraz soczystej limonki

     Na sam początek wybrałam wosk, który mniej przypadł mi do gustu. Według producenta jest to połączenie limonki i wanilii. Ja w tym wosku wyczuwam tylko tą pierwszą nutę zapachową. I, niestety, nie określiłabym ją jako miłą i przyjemną...



     Wiadomo - każdy inaczej określiłby dany zapach. Jak dla mnie wosk "Vanilla Lime" pachnie podobnie jak jakiś cytrusowy płyn do mycia naczyń. Jest to bardzo intensywny zapach. Wystarczy odpalić go na 5 minut by był on wyczuwalny w całym pomieszczeniu.

     Jak dla mnie - wosk ten jest bublem. Uwielbiam owocowe zapachy, jednak ten mnie do siebie nie przekonał.


Mandarin Cranberry  - Tętniący życiem zapach słodkich mandarynek i żurawiny z dodatkiem korzennych przypraw.


     A ten oto wosk przypadł mi do gustu. Jak dla mnie jest to idealne, owocowe połączenie. Zapach wosku jest intensywny, aczkolwiek nie duszący. Tak samo jak w przypadku poprzedniego wosku, tak i tutaj wystarczy roztopić wosk na ok. 5 minut by cieszyć się zapachem w całym pokoju.



     Zapach tego wosku kojarzy mi się ze świętami. Głównie chodzi mi tutaj o nutę mandarynek, która równoważona jest przez zapach żurawiny. Aż żałuję, że ten wosk już mi się skończył...

*****

A może któraś z Was miała te woski? Co o nich myślicie?

Wasza A.

sobota, 21 grudnia 2013

Prawie zapomniani, listopadowi ulubieńcy ;)

     Minęła ponad połowa miesiąca, a ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że nie przedstawiłam Wam moich listopadowych ulubieńców. Skleroza nie boli ;) Żeby nie przedłużać - oto oni!


     O trójcy z serii Seboradin pisałam już Wam w tej notce. Uwielbiam te kosmetyki! Bardzo dobrze wpłynęły one na kondycję moich włosów i zmniejszyły ilość wypadających włosów. Żałuję, iż szampon oraz maska do włosów są tak mało wydajne. Jednakże - coś za coś ;) 



     Wśród ulubieńców znalazło się też miniaturowe mydełko do mycia twarzy Clinique. Jako jedyne z serii "3 kroków" sprawdziło się u mnie bardzo dobrze. A mianowicie, dokładnie oczyszczało skórę, nie wysuszało jej, nie powodowało uczucia ściągnięcia. Dzięki niemu moja skóra była matowa i gładziutka w dotyku. Szkoda tylko, że kosmetyk ten jest tak drogi...
 



      A oto maska do włosów z serii "Goodbye Damage!" marki Garnier. Okazała się bardzo dobrym zastępcą maski Seboradin. Kosmetyk bardzo dobrze wygładza włosy i wizualnie poprawia ich wygląd. A jego zapach dłuuuugo utrzymuje się na włosach. Lubię to :)



     No i na sam koniec - babeczka do kąpieli z Bomb Cosmetics! Już sam jej wygląd kusi do kupna, a co dopiero do jej wypróbowania. Sam kosmetyk dość długo rozpuszcza się w wodzie. Jednak wynagradza nam to wspaniałym zapachem, który roznosi się w całej łazience, oraz nawilżeniem ciała, dzięki olejkom znajdującym się w babeczce. Małe cudo!


A jacy są Wasi listopadowi ulubieńcy? 


Wasza A.

piątek, 20 grudnia 2013

Konkurs z marką Seboradin!

     Razem z firmą Inter Fragrances przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest wybrana przez siebie kuracja do włosów. A mogą wygrać... aż 3 osoby! Jest ktoś chętny? ;)


A oto zasady konkursu:

1. Odpowiedz na pytanie w komentarzu pod postem: Którą z kuracji Seboradin chciałabyś otrzymać i dlaczego?
2. Polub na Facebooku: Moc Włosów i mój profil – Alicja w Krainie Kosmetyków.
3. Nie zapomnij podpisać się w komentarzu adresem mailowym.


A oto przykładowy wzór zgłoszenia:

1. Odpowiedź na pytanie:
2. Lubię na fb jako:
3. Adres e-mail:

Spośród prawidłowych odpowiedzi zostaną wybrane trzy laureatki, które otrzymają wybraną przez siebie kurację.

Czas trwania konkursu: 2 tygodnie.

Nie jesteście pewne jaką kurację do włosów chciałybyście wygrać? Pomocna może okazać się strona marki → www.seboradin.pl .

Dodatkowo, poniżej znajdziecie dodatkowy regulamin konkursu.

Życzę Wam powodzenia i... do dzieła! :)


Regulamin:

1. Organizatorem konkursu i sponsorem nagród jest firma Inter Fragrances.
2. Czas trwania konkursu 20.12.2013 r. - 02.01.2014 roku.
3. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone maksymalnie 7 dni od daty jego zakończenia.
4. Osoby, które wygrają konkurs, zostaną powiadomione przy pomocy wiadomości e-mail. Jeżeli w ciągu 3 dni nie odpiszą na niego - zostaną wybrani następni zwycięzcy.
5. Warunkiem udziału w konkursie jest polubienie na fb dwóch profilów: Moc Włosów i Alicja w Krainie Kosmetyków. Dodatkowo – podaj swój adres e-mail, aby możliwe było skontaktowanie się z Tobą w przypadku wygranej.
6. Biorący udział w konkursie musi spełniać wszystkie podane powyżej warunki.

7. Nagrody zostaną wysłane zwycięzcom tylko na terenie Polski.

wtorek, 17 grudnia 2013

Mix zdjęć listopadowo - grudniowy '13.

     Dzisiaj przychodzę do Was z nieco luźniejszym postem. A co tam! ;) Mix zdjęć zrobił się ostatnio dość modnym postem, jednak nie dziwię się. Ja sama uwielbiam wręcz oglądać zdjęcia blogerek z tego typu notek. Przecież nie samymi kosmetykami / ciuchami żyje kobieta :)

Wrocławski Jarmark Bożonarodzeniowy.

Wrocławski Jarmark Bożonarodzeniowy.
Wrocław nocą - katedra.
Wrocław nocą - most z kłódeczkami miłości ;)

Wrocław nocą - widok na katedrę z Mostu Grunwaldzkiego.
Spacer po Wyspie Słodowej.

Spacer po Wyspie Słodowej.

Spacer po Wyspie Słodowej.
Przepyszne babeczki z wrocławskiej Muffiniarni! Jedna była o smaku nutelli, a drugo o smaku Kinder Bueno <3
A oto mój i mojej siostry tort urodzinowy - ja kończyłam 23 lata, a ona 33 ;)
A tak torcik wyglądał w środku. Był przepyszny!
Nie ma imprezki bez Lubelskiego Cydru :)

A co studentka robi jak jej się nudzi? Bawi się z wirtualnym kotkiem ;)

A na sam koniec - mój weekendowy obiadek. Mizeria z ogórków, frytki oraz kawałki kurczaka zapiekane pod serem <3 :)

*****

I tak oto minęły mi ostatnie tygodnie. A jak było u Was? :)

Wasza A.